czwartek, 13 marca 2014

Wyprawa na Olimp, part III, "3^2=9"

Tanar
Dwa kroki w prawo. Obrót. Dwa kroki w lewo. Wychylenie się przez barierkę werandy. Powtarzać do znudzenia. W międzyczasie obracać w palcach obozowe paciorki i wyklinać ojczulka twojej siostry, który kazał ci stawić się w Wielkim Domu 20 minut przed czasem.
Dobra, gwoli ścisłości: jestem Tanar, chyba jedyna córka Hefajstosa, która nie jest chłopczycą, moją siostrą jest Sharon od Dionizosa (ale ciii... oficjalnie nikt o tym nie wie), a Pan D. zawołał mnie, żebym wyruszyła na Olimp z ośmioma innymi herosami. Ale się Sharon ucieszy!
Już miałam wykonać Sekwencję Zniecierpliwionego Herosa po raz 974, gdy posłyszałam podniecone odgłosy nastolatków, a po chwili zobaczyłam swoich towarzyszy misji. Przełknęłam głośno ślinę. Jo Boyle - dziewczyna o tęczowych włosach, Angela - niewiele ode mnie starsza córka Ateny, jej siostra - Arriane, prawdziwy obozowy "fejm" , Greta - mieszkanka domku numer 14, Maddy - moja rówieśniczka od Demeter oraz trójka, której najbardziej się obawiałam: Adam, z którym nie dogadywałam się dobrze od czasu, jak zastąpił Arina w roli swoistego ambasadora obozu jupiter w Obozie Herosów, Mike i Sharon... Zastanawiam się, czy Olimpijczycy będą na tyle uprzejmi, żeby nie wspominać o naszym pokrewieństwie. Marzenie ściętej głowy.
Chwilę później stali już naprzeciw mnie. Na twarzy ósemki herosów malowała się konsternacja. Muszę przyznać, że nie wyglądałam najlepiej, bo zasnęłam w środku nocy nad stosem projektów, a niecałe półgodziny temu zostałam brutalnie obudzona i nie zdążyłam nawet się uczesać. Strasznie się śpieszyłam, żeby wszystko spakować i coś zjeść, czego wynikiem był mój obecny wygląd - stara, pobrudzona obozowa koszulka, której urwałam rękawy, znoszone bojówki z nogawkami przyciętymi sztyletem trochę nad kolanem i rozwiązane glany, czyli mój typowy ubiór do pracy w warsztacie. Właśnie, do pracy w warsztacie, a nie na wizytę na Olimp. Dziękuję kochany Panie D. za poinformowanie mnie o misji zawczasu.
- Tanar?! Co ty tu robisz? - spytał Adam, podpierając się rękoma o biodra.
- Dołączam się do pytania - mruknęła Sharon, przyglądając mi się krytycznie. Jej wyraz twarzy mówił "Zeusie Przenajświętszy, za jakie grzechy mam iść na Olimp z moją dziwną siostrą?!". Też ją kocham. - I tak jest nas już za dużo.
- Trzy do kwadratu daje dziewięć - odparłam z uśmiechem. "Chins up smiles on". Chociaż... jak można podnosić policzki...? Ugh, nieważne.
- Dobra, spokojnie! - Mike posłał mi szeroki uśmiech. - Witamy na pokładzie statku "Misja: Olimp"!
Zeusie, jaki on jest słodki...
- Nie żeby coś... - odezwała się Angela. - ...ale jak dotrzemy na Olimp? Nie mam zamiaru korzystać z taksówki trzech widmowych sióstr...
- Mam prawko - oznajmił dumnie Mike. Sharon obrzuciła go wymownym spojrzeniem, więc natychmiast sprostował - Znaczy... kiedyś uczyłem się prowadzić...
- Oblał trzy razy - przerwała mu Arriane. Widocznie uważała, że nie mamy czasu na takie pogawędki.
Maddie i Greta wyglądały na przerażone, ale nikt nie zwracał na nie uwagi. Córki Ateny, moja siostra i Mike spierali się w sprawie środku transportu. Pokręciłam głową i wzniosłam wymownie oczy ku niebu. Mamy dwie córki Ateny, a nie potrafimy nawet wyruszyć i ustalić środku transportu. Świetnie się zapowiada! Opadłam na drewnianą podłogę werandy i oparłam się o barierki. Nie lubiłam stać w towarzystwie - czułam wtedy dyskomfort, bo byłam wyższa praktycznie od wszystkich. No, z wyjątkiem syna Apolla. 
Wtem poczułam, że przygląda mi się Adam. Z jego spojrzenia wyczytałam, że myśli o tym samym co ja. Gdyby był tu Arin, to mógłby nas przetransportować dzięki wiatrom. Nie powinnam mieć pretensji do syna Wiktorii, w końcu to Venti sam chciał wyjechać. Oczywiście, pretorzy Obozu Jupiter nie pozwoliliby mu opuścić swojego stanowiska "ambasadora", gdyby nie było chętnego na zastąpienie go, ale niestety takowy się znalazł. Wcześniej kumplowałam się z Adamem, ale od tamtego czasu nasze stosunki ochłodziły się i, mimo starań z obydwu stron, nie udało się ich poprawić. Szkoda.
- Podejmujemy ryzyko i jedziemy obozową ciężarówką. Mike kieruje - oznajmiła nagle Arriane.
- Mimo wszystko dalej uważam, że bezpieczniej byłoby na piechotę - Sharon głośno wyraziła swoją dezaprobatę.
- Ej - Mike szturchnął ja łokciem między żebra. - Wyluzuj.
- Pewnie i mówi to pan Nie-Mam-Pojęcia-Jak-Się-Prowadzi-Ale-Robię-To-Bo-Laski-Na-To-Lecą! - odparła córka Dionizosa. Uśmiechnęłam się pod nosem. To nas łączyło - gdy byłyśmy zestresowane bądź zdenerwowane, często mówiłyśmy tak do ludzi.
- Dobra, kompania, za mną! - krzyknął Mike. Zabrał kluczyki do furgonetki, które magicznym sposobem pojawiły się w dłoni Pana D. Dlaczego on się nie wtrąca? Chce zobaczyć, jak sobie radzimy? To nie w jego stylu...
Podniosłam się z ziemi i ruszyłam na końcu kolumny. Nikt za bardzo się mną nie przejmował. Trzy dziewczyny mniej-więcej w moim wieku znały mnie tylko z widzenia i chyba się mnie bały (no co?! kto mi zabroni nosić naszyjnik z toporkiem, łańcuch przypięty do paska oraz 7 śrubokrętów i 5 kluczy francuskich w kieszeniach spodni? To doskonała broń!), a pozostała piątka była zajęta ożywioną rozmową. Normalnie wtrąciłabym się i spróbowała zaklimatyzować, ale wyglądało mi to na niezły czworokącik miłosny.

***

Starożytni Grecy wierzyli, że na początku był Chaos. Jest to pojęcie abstrakcyjne i większość ludzi wyobraża go sobie, jako wielką, ciemną przestrzeń, w której wirują różne kształty. Nie mam na ten temat zdania (o wiele bardziej odpowiada mi wersja powstania świata według Biblii), ale jeśli Chaos rzeczywiście istniał jako wielki bałagan, to nasza furgonetka została wyciągnięta prosto z niego. Mike kierował fatalnie. Z początku nie było to większym problemem, bo drogi w okolicach Obozu Herosów nie są często używane, ale bliżej Nowego Jorku zaczęły się większe problemy. Do tego syn Apolla śpiewał w kółko Rolling In The Deep i Someone Like You, a gdy przeciągał efektownie jakiś dźwięk, podkreślał to waleniem w kierownicę albo trąbieniem. Na przednim siedzeniu siedziała Sharon, która nieudolnie próbowała zagłuszyć kolegę swoim wykonaniem jednej z k-pop-owych piosenek, które tak uwielbia. W środkowym rzędzie Adam rzucał w Jo papierkami, a córka Iris odwdzięczała mu się miniaturowymi tęczami latającymi wokół jego głowy. Jako, że siedziałam obok Boyle, wypuściłam kilka małych płomyczków, żeby ją dezorientowały, ale najwyraźniej mój żart nie przypadł jej do gustu. Po prostu mnie ignorowali. Na trzech siedzeniach za mną Greta, Maddie i Angela dyskutowały o  najnowszym filmie z"Zeusie, jakże sexownym!" Jamiem Campbell Browerem, kandydatach do nagród Grammy i trasie koncertowej zespołu, którego nazwa przywodziła na myśl jakiś "śpiewający" o "miłości" boysband. Rozumiem je doskonale. świat herosów jest dziwny i czasami trzeba się oddać tak odmóżdżającym zajęciom. Postanowiłam trochę z nimi pogadać, bo chciałam je lepiej poznać, ale dziewczyny najwyraźniej nie miały na to ochoty.
Witamy w świecie typowej córki Hefajstosa! Przyciągasz uwagę wielu chłopców, ale przez foreveralone'owe geny ojczulka zostajesz ze wszystkimi we Firendzone. Natomiast dziewczęta nie chcą się do ciebie zbliżać, bo (a) boją się, że rzucisz w nie śrubokrętem (b) mają obawy, że podpalisz im włosy (c) akurat masz na sobie strój przeznaczony do pracy i wyglądasz jak Frodo, który zgubił drogę do Mordoru.
Podsumowując, było mi cholernie przykro. Zazwyczaj nie miałam problemu z kontaktem z innymi, ale trzeba było przyznać... Dzieciaki Hefajstosa miały w tych sprawach pod górkę. Najgorsze nie było jednak to, że nie potrafiłam się przełamać - pozostali najwyraźniej nie chcieli zaakceptować mnie jako dziewiątego członka wyprawy.
Ejj, nie rozczulaj się nad sobą!
Włożyłam słuchawki do uszu, podłączyłam je do własnoręcznie skonstruowanego odtwarzacza i włączyłam głośno Beast And The Harlot, żeby nie słyszeć fałszu Sharon. Dotknęłam łańcuszka i, ku przerażeniu Maddie, miniaturowy topór, który na nim wisiał, zmienił się w pełnowymiarowy oręż. Była to wspaniała broń. Dostałam ją od ojca po tym, jak mnie uznał. Ostrza topora zostały wykonane z niebiańskiego spiżu, a rączka - z  cesarskiego złota. Ojciec nie ozdobił go specjalnie, tylko na samym uchwycie wygrawerował słowa Veni, vidi, vici. Lubiłam go polerować w wolnych chwilach i wtedy też się tym zajęłam.

*

Ktoś potrząsał moim ramieniem. Przetarłam oczy. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam! Kiedyś nie miałam żadnych problemów po przesypianiu codziennie tylko 3-4 godzin, teraz to się zmieniło. Muszę poważnie porozmawiać z Hypnosem.
- No, to co? Wysiadka? - spytałam, ziewając i przeciągając się. Przed nami, w odległości jakiś 100 metrów majaczyło wejście do Empire State Building.
- Lepiej nie - mruknęła Sharon i wskazała w kierunku grupki trzech dziewcząt, które prowadziły na smyczy yorki.
- Co, znasz te laski? - mruknęłam, odpinając się.
Nie zdążyła mi kąśliwie odpowiedzieć, bo w tym momencie małe pieski zamienił się w ogromne, czarne psiska i trzy piekielne ogary rzuciły się na naszą furgonetkę.


Jak pewnie zauważyliście, wspomniałam w rozdziale o Arinie. Nie dodałam jeszcze jego KP, ale gdy to zrobię, wszystko powinno się wyjaśnić ;)

9 komentarzy:

  1. {Rozdział bardzo mi się podoba :3 Jest świetny ^^
    PS Ha! Czyli jednak miałam rację z tą pomyłką xD}
    Mike/Jo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Dzięki ^^
      Tak, miałaś rację. Pewnie gdyby nie Ty, to to by tak zostało xDD]
      Tanar

      Usuń
  2. [Taka dumna z Firnen :') Poziom O NIEBIOSA lepszy, złapałam kilka błędizków i chyba jedno dziwacznie skonstruowane zdanie, ale nie ima się to do mojego ogólnego zachwytu, więć nie wypisuję.
    ALE jak to się do mnie nie przyznajesz? ;-; Ach, ty zła xD
    Ktos bierze kontynuacje, czy ja mogę? ^^]

    Sharon & Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Dziękuję :"") Błędy podeślij na priv ;)
      Nie że nie przyznaję - myślałam, żeby zrobić tak, że Sharon i Tanar potajemnie spotykają w nocy, ale mają taką niespisaną umowę, że w towarzystwie nie wspomniają o swoim pokrewieństwie. No, do tego starsza siostra czasem wkurza córkę Hefajstosa xD ]
      Tanar

      Usuń
  3. [Nie wiem czemu wszyscy piszą o Angeli w o wiele śmielszej wersji. Błagam was! Nie chcę aby jej opis był pomijany :( A ogólnie świetny rozdział. Chętnie bym kontynuowała ale nie umiem pisać części z walkami.]

    Angela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Dobra, sorry, nie wyszło mi to przedstawienie Angeli xD Chodziło mi o to, że ona się kumpluje z Maddie (no z kims musi, a mają najbardziej podobne charaktery), a opisu Grety na oczy nie widziałam i dlatego je tak we trzy upchałam... A to, że wyskoczyła z tym "Nie żeby coś... ale jak..." miało nawiązywać do tego, że po prostu boi się tej taksówki.
      Dobra, przepraszam, to mi nie wyszło. ;) ]
      Tanar

      Usuń
  4. [Kontynuuję historię :)]

    Angela

    OdpowiedzUsuń
  5. [Greta, Angela i Maddy- trzy najbliżej Suśkowym postaciom, które nei wiadomo jak opisać, bo same jeszcze nie zaprezentowały do końca swoich postaci i gestów, których można isę po nich spodziewać. Amen.
    Fir- jak się wkurzmay, to ze wzajemnością xD A spotkania.. Dziwne xD ale może być. może chodzi o pozer w grupie? Wiesz- w stadzie zawsze inaczej.. ale bez specjalnego tajniastwa, proszę xD]

    Sharon & Adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [No właśnie o taki pozer chodzi xD
      Dobrze ujęłaś to o tych trzech heroskach - dla mnie są trochę bezbarwne, a musiałam coś o nich napisać, bo nie mogą stać jak krowy xDD]
      Tanar/Arin

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.