ANGELA
Wiedziałam, że coś musi nam
przeszkodzić. Nie mogło pójść tak łatwo, a było już całkiem nieźle. W sumie
towarzystwo było fajne. Siedziałam obok Maddy i Grety, które zawzięcie o
czymś dyskutowały. Jednak ich nie słuchałam, tak przyznaję się bez bicia, że
tylko potakiwałam. Byłam zajęta myśleniem nad tym jak przebiegnie spotkanie z
moją matką, tą prawdziwą matką, tą, co nadal żyje… Chciałabym zadać jej tyle
pytań, nie znam odpowiedzi na tak ważne w życiu człowieka rzeczy. Nie
wierzycie? A więc cofnijmy się do sytuacji z przed trzech tygodni:
„Przybyłam do tego, no, a tak
Obozu Herosów. Na wpół przytomna, obolała i cała zakrwawiona szłam przed
siebie. Na szczęście przede mną czekał już Chejron. Właśnie jego miałam się
spodziewać. Tak mówiła Sara, nim zginęła. Przyglądną się mi dokładnie. Bez
słowa zaprowadził mnie do Wielkiego Domu gdzie uzdrowiciele opatrzyli mi rany
od miecz i poparzenia. Centaur powrócił i zadał mi kilka pytań. Takich
standardowych. Jak masz na nazwisko, czy wiesz, kto jest twoim boskim rodzicem,
kto was zaatakował, skąd pochodzisz? Na każde zadane pytanie odpowiedziałam nie
wiem. Na ostatnie częściowo znałam odpowiedź, lecz nie była to chwila do
zwierzeń. Tym bardziej, że w koło kręcili się herosi i satyrowie”
Taki już
mój los i muszę się z tym pogodzić. Trzeba czekać na to, co się ma stać.
Przepraszam bardzo tu podświadomość, Angelii właśnie rozpoczyna się bitwa a ty opowiadasz o swoich przemyśleniach? Więc wracamy do akcji.
Gdy zauważyliśmy trzy piekielne ogary od razu wyskoczyliśmy z furgonetki. Mike i Adam instynktownie rzucili się na pierwszego psiaka. Arriane, Sharon i Greta już dobiegły do następnego. Jo pociągnęła za sobą Maddy do walki, po chwili dołączyła do nich Tanar. Szybko przeanalizowałam sytuację. Muszę komuś pomóc! Ale chwila, przecież zwykłe dziewczyny nie mogły sobie ot tak prowadzić Piekielnych Ogarów. Popatrzyłam w tamtą stronę trzy kobiety zmieniły się w Drakainy. No to po nas, jednak ona połączyła się w jedną postać *uff*. Wyciągnęła miecz, zmierzała do niczego niespodziewających się chłopaków. Zamachnęła się szybko podbiegłam i zablokowałam jej atak. Wiedziałam, że sama nie dam sobie z nią rady. Z pomocą nadbiegła mi Tanar. Nacierałyśmy, co raz bardziej. Piekielny Pies, z którym walczyły Jo i Maddy nagle zniknął. Pojawił się tuż za mną. Adam coś krzyknął, lecz nim zdążyłam zareagować dostałam z liścia wielką piekielną łapą.
Przepraszam bardzo tu podświadomość, Angelii właśnie rozpoczyna się bitwa a ty opowiadasz o swoich przemyśleniach? Więc wracamy do akcji.
Gdy zauważyliśmy trzy piekielne ogary od razu wyskoczyliśmy z furgonetki. Mike i Adam instynktownie rzucili się na pierwszego psiaka. Arriane, Sharon i Greta już dobiegły do następnego. Jo pociągnęła za sobą Maddy do walki, po chwili dołączyła do nich Tanar. Szybko przeanalizowałam sytuację. Muszę komuś pomóc! Ale chwila, przecież zwykłe dziewczyny nie mogły sobie ot tak prowadzić Piekielnych Ogarów. Popatrzyłam w tamtą stronę trzy kobiety zmieniły się w Drakainy. No to po nas, jednak ona połączyła się w jedną postać *uff*. Wyciągnęła miecz, zmierzała do niczego niespodziewających się chłopaków. Zamachnęła się szybko podbiegłam i zablokowałam jej atak. Wiedziałam, że sama nie dam sobie z nią rady. Z pomocą nadbiegła mi Tanar. Nacierałyśmy, co raz bardziej. Piekielny Pies, z którym walczyły Jo i Maddy nagle zniknął. Pojawił się tuż za mną. Adam coś krzyknął, lecz nim zdążyłam zareagować dostałam z liścia wielką piekielną łapą.
Zobaczyłam światło. Po prostu
wielki punkt, z którego wydobywa się jasność, której nie da się opisać. Zmierzałam
ku niemu. Nie wcale nie umarłam nie myślcie sobie, że da się tak łatwo pozbyć
herosa. Zauważyłam jakąś postać. Była to kobieta. Ciemne, falowane włosy,
którymi sama Afrodyta by nie pogardziła. Szare oczy przenikające w pięć sekund
całą twoją duszę. Zbroja prawdopodobnie dopiero, co polerowana, świetnie
przylegała do ciała właścicielki. Na ramieniu siedziała mała sówka. Fanfary
proszę, przede mną stała w całej swej okazałości córka Zeusa, bogini mądrości
Atena. Podeszłam bliżej i stanęłam przed nią bez słowa. Nie wiedziałam, co
powiedzieć. Musiałam dowiedzieć się tylu rzeczy a jednocześnie nie chciałam nic
mówić.
- Witaj Angelino!- Odezwała się. Jej
głos był mocny a zarazem spokojny.
-Witaj Ateno!- Odpowiedziałam. Pragnęłam,
aby zabrzmiało to kompletnie bezuczuciowo i udało mi się.
-Możesz zwracać się do mnie
matko.-
-Obejdzie się bez tego.- Nie
byłam tą samą Angelą, jaką jestem, na co dzień. Ogarniała mnie złość i pewność
siebie.- Dlaczego tu jesteś? Gdzie w ogóle jesteśmy? Co się stało?-
-Straciłaś przytomność po tym jak
uderzył cię jeden z potworów. Tak się miało stać. Potrzebowałam chwili rozmowy
z tobą nim rozpocznie się rada. Nie martw się nie zajmie nam to długo. Musisz
wiedzieć, że nie zostaliście wybrani przypadkowo. Każdy z was odegra w tej
historii ważną część. Nie każdy będzie miał role pierwszoplanową do spełnienia,
lecz jeśli kogoś zabraknie wszystko się zawali. To te drobnostki tworzą całość.
Musicie odkryć prawdziwych siebie i to, do czego jesteście powołani. Pamiętaj
ciebie to także dotyczy i nie możesz lekceważyć tego, co się dzieje wokoło.-
- Przepraszam, że przerywam, ale
jak ja mam to niby zrobić. Jestem beznadziejna, większość obozowiczy tak myśli.- Mają rację. -Poza tym nawet nie wiem, od czego zacząć. Rozumiem, o co chodzi,
ale to mnie przerasta.- Wybuchłam. Nie mogłam wytrzymać tej paplaniny.
-Bardzo dobrze wiesz gdzie
zacząć.- Bogini uśmiechnęła się- Jak myślisz czy twoje omdlenia nie są dziwne?
Dlaczego działania, które widzisz są ze sobą powiązane, choć każde jest różne? Dlaczego
twoje dzieciństwo właśnie tak się potoczyło? Dlaczego twoi opiekunowie bali się
ciebie i zamknęli cię na kilka dobrych lat w pokoju?-
Atena weszła na grząski grunt.
Pozwoliła sobie dotknąć tak trudnych dla mnie tematów. Wspomnienia wróciły.
Każdy dzień, każda chwila przelatywała przez moją głowę. Powoli zataczałam się
w czeluściach mojego życia. Próbowałam zapomnieć odłączyć się od prześladującej
mnie przeszłości. Czułam się bezsilna. Skazana na porażkę. W końcu nie wytrzymałam
osunęłam się na ziemię i zapłakałam. Łzy, które spływały strumieniami powoli
oczyszczały cały ból, cierpienie. Wiedziałam, że Atena kucnęła przede mną. (wow
zniżyła się do poziomu śmiertelniczki, nieźle jak na boginię)
-Nie
płacz. Wszystko to, co się stało nie poszło na marne. Bez tego nie byłabyś taka
jak teraz.- Obraz zaczął się rozmywać.-Musisz wracać. Musisz im pomóc. Musisz
przemówić tam na Olimpie. Nie dużo. Bądź ich wsparciem. Do zobaczenia.-
Podniosłam głowę, ale nikogo tutaj nie było. Wszystko się rozmazało, usłyszałam
wrzask.
Obudziłam się, koło mnie
siedziała Sharon z bandażem na ręce. Po jej minie od razu poznałam, że bardzo
ją boli. Wrzask, który słyszałam musiał należeć, do Drakainy ponieważ w miejscu
walki jej i Tanar stała tylko córka Hefajstosa a na około niej pozostałości
potwora. Wyeliminowany został także jeden Ogar. Herosi radzili sobie
prześwietnie. Współpracowali ze sobą jak mało, kto. Chciałam im pomóc, lecz nie
mogłam się podnieść. Po kilku minutach zostały zabite ostatnie potwory. Szczęśliwi
podeszli do nas. Prawie wszyscy skupili się na Sharon. Nie miałam o to do nich
żalu. Byłam wręcz zadowolona. Usiadła przy mnie Maddy.
-Już myślałam, że ten piekielny
pies cię rozgniecie.- Uśmiechnęła się a w jej włosach znów ujrzałam kwiaty.
- Ta… Co się stało Sharon?-
-Uratowała Gretę.- Tak a ja to
wcale dwóch osób nie uratowałam nie, nie zaprzątajcie sobie mną głowy.
-Wiesz mam pewną wiadomość…-
Przez chwile się zawahałam, nie wiedziałam czy im to mówić. – Rozmawiałam z
Ateną- Maddy odskoczyła ode mnie gwałtownie. Nie zdziwiłam się. Wtedy wszyscy
skupili wzrok na nas. Trochę się zmieszałam.
-Co się stało?- Zapytała Arriane
Maddy.
-Angela rozmawiała z matką.- Nie
byłam pewna czy Arriane kiedykolwiek rozmawiała z Atena, więc też z tego powodu
nie chciałam im o tym mówić. Jednak opowiedziałam im wszystko, lub prawie
wszystko. Pominęłam część o mojej przeszłości.
- No to… może idziemy?- Powiedziałam
z głową zwieszoną w dół. Wszyscy ruszyliśmy w stronę ESB. Dziewiątka herosów stanęła
przed ogromnym budynkiem.
-Co tak stoimy chodźcie!- Zakrzyknął
Mike. Weszliśmy do środka.
[Tak jak już pisałam jest to mój pierwszy blog i pierwszy post. Pisanie go trwało tak długo bo bałam się, że coś będzie nie tak. Bardzo przepraszam jeśli przeze mnie musicie iść do okulisty.]
[Przepraszam, że takie krótkie.]
OdpowiedzUsuńAngela
Hmmm... Od czego by tu zacząć...?
OdpowiedzUsuńDobra... POKONAŁAM DRAKAINĘ! YAY! :D
Zauważyłam dość dużo błędów interpunkcyjnych, ale dla zachowania równowagi - żadnych niespójnych/nielogicznych zdań.
Angela... Angela... Szczerze? Wkurzają mnie takie Merysuśki, no, ale może się zmieni. Błagam, nie podkreślaj tak tego, że uważa się za beznadziejną. Możesz wspomnieć, ale nie co chwilę. ;)
Tanar/Arin
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj zapewniam Cię, że cała postać Angeli wywróci się do góry nogami ;) Dziękuje Ci za ten komentarz. Wiele dla mnie znaczy. A co do interpunkcji i tak jestem z siebie dumna, bo jestem dysortograficzką i powoli udaje mi się to zwalczyć pisząc opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPost lekko chaotyczny, ale jak na pierwszego blog jest super ;) Oby tak dalej^^
OdpowiedzUsuńMike/Jo
[Uwaga, jak to Eller skomentuje to już nie będzie tak kolorowo xD]
OdpowiedzUsuńTanar/Arin
{haha no tak... Eller zawsze odbiera resztki nadziei ;___; }
Usuń[PRZYBYŁAM BY NISZCZYĆ WSZELKIE NADZIEJE.
OdpowiedzUsuńMasa, masa, MASA błędów interpunkcyjnych ;-; Musisz nad tym popracować, z czasem będziesz odruchowo poprawnie ich używać. Tymczasem postaram się do jutra poprawić, uzasadnić i skomentować ten post, a potem wysłać ci na priv.
O postaci wypowiem się za to tu ;-; Tak, pierwszy blog itede, ale lepiej, żebyś od razu zapoznała się z wymaganiami, jakie panują... Cóż, prawie wszędzie.
Uno: wszystkie Mery Sue nie wierzą w siebie i samych siebie nie lubią. ;-; Do kasacji.
Dos: każda Mery Sue ma tragiczną przeszłość, którą często opłakuje. Wywalamy.
Tre: Każdą Mery Sue da się naprawić i ciekawe obserwuje się zamiany, które w niej zachodzą. I to przyda się Angeli, na to liczę.
Następny post jak wiadomo biorę ja, nie spodziewajcie się go szybko. Angelo, jutro powinnaś dostać wiadomość ode mnie. Pamiętaj- ja was szkolę i pilnuje, a nie po prostu jeżdżę jak po autostradzie ;p]
Sharon & Adam
I na to właśnie liczyłam. Nie chcę pustych pochlebstw. Bardzo Ci dziękuje. Właśnie pracuje nad interpunkcjom, bo z ortografiom jakoś się uporałam, choć nie jestem mistrzynią. A co do Mary Sue to nawet nie wiedziałam, że są to postacie, które nie wierzą w siebie i.t.d. Te cechy wzorowałam na sobie. Strasznie się krytykuje i bardzo nie lubię mojego charakteru i wszystko, co czynie jest ZUE. Przepraszam i to zmienię, bo tak jak ja Angela zacznie pracować nad sobą Szczerze dołączyłam tu, aby najpierw nauczyć się jak tworzyć posty i pracować na stronie, a dopiero potem założyć własny blog FF. Nie chcę zrobić czegoś beznadziejnego. Bardzo wam wszystkim dziękuje.]
OdpowiedzUsuńAngela
[Ach, aż chce się pracować :') piękna postawa, zero zadzierania nosa, przyjmowanie błędów do wiadomości]
UsuńSharon & Adam
[Dziękuję Ci, Hermiono, odzyskałam wiarę w ludzi :"")]
UsuńTanat/Arin
[Nie spodziewałam się takiej reakcji :)]
UsuńAngela
[Nie wiem o co chodzi, ale postać Angeli jest fajna ;) Może trochę jest, no... Zakompleksiona (?)
OdpowiedzUsuńJest takie słowo? XD Jak na pierwszy post to wyszedł Ci super. Tak jak wspomniała Eller - interpunkcja. Nie będę się o tym rozgadywać, ja sama nie za bardzo daję z tym radę. Tak więc: Fajne bardzo ;)) Zostało mi czekać na kontymuację Eller ]
Eren