Angela - 14lat* - Obóz Herosów- córka Ateny
*rocznikowo ma 15 lat
.Michael Jackson W świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być pełni otuchy. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę, by marzyć. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć
Aparycja:
Dziewczyna jest ładna, choć tego nie eksponuje. Jest średniego wzrostu. Nie
zawraca sobie głowy wyglądem. Jest szatynką o srebrnych oczach. Ma jasną cerę,
która świetnie komponuje się z jej malinowymi ustami i rumieńcami. Nienawidzi
się malować, choć makijaż u innych jej nie przeszkadza. Uwielbia ubierać się w
stylu oversize. Za duże bluzy to coś w czym czuje się najlepiej.
Osobowość:
To
twórca na dużą skalę. Ma wielkie zdolności i umie je wykorzystać. Cechuje
inteligencja i duża wyobraźnia. Ma talent do rysowania, gdy była
mała chodziła na zajęcia artystyczne. Po rodzicach odziedziczyła również
smykałkę do matematyki. Trudne obliczenia umie rozwiązać bez pomocy
kalkulatora.
Nie jest zbyt rozmowna, przez co trudno jest z
nią uzyskać głębszą więź. Nienawidzi mówić o swoich uczuciach i problemach, ale
lubi słuchać innych. Gdy jakimś cudem zdobędzie się jej zaufanie może zrobić
dla tej osoby wszystko.
Angela jest
obowiązkowa, skrupulatna, żyje według swoich, ściśle określonych zasad, ale nie
jest typem mocno stąpającym po ziemi. Często się zawiesza marząc i rozmyślając,
tworząc dalszy scenariusz swojego życia lub książkową historię. Jej wyobraźnię
rozwinęły książki, których przeczytała naprawdę wiele.
Jest
nad ambitna, wymaga bardzo dużo od siebie i stawia sobie cele niemożliwe do
spełnienia. Jest mocno sarkastyczna i niesamowicie uparta. Próbuje to ukryć,
ale jest niesamowicie wybuchowa.
Ciekawostki:
- Jej wygrane w walkach opierają się na obliczeniach, zwinności
oraz umiejętności wykorzystywania cech oraz ataków przeciwnika przeciw niemu
- Często mdleje i widzi wtedy
różne wzory i obliczenia
- Umie zapamiętywać to, co
czyta
- Ma bardzo wysokie, ADHD, które
udaje jej się opanować
- Bardzo lubi spędzać czas na
plaży oraz w lesie
- Miała dysleksję jednak
zwalczyła ją czytając w różnych językach
- Grała w "Magia i
mit"
- Uwielbia zapach książek,
karmelu i benzyny
-
Boi się wszelkiego rodzaju zastrzyków
- Jest uzależniona od napojów energetycznych
- Kocha niebezpieczne zwierzęta
- Uwielbia owoce, najbardziej truskawki i mango
- Uwielbia owoce, najbardziej truskawki i mango
Broń: bransoletka,
która zmienia się w zależności od potrzebnej broni

S
***[ Zastrzegam sobie prawa do tej postaci. ]
Info:
- Konstruktywne komentarze mile widziane. Jest to mój pierwszy blog.
- Zdjęcie jest tymczasowe moja postać nie koniecznie tak będzie wyglądać
- Zmieniłam trochę aparycję jeśli ktoś zainteresowany
- Narazie do historii dodawane są podpowiedzi
- Mój nick na czacie "Hermiona"]
[Miło mi Cię powitać oficjalnie na blogu, ale gdzieś zgubiłaś wizerunek... Dodaj go, proszę, jak najszybciej]
OdpowiedzUsuńArriane/Administracja
[Jak to nie rozumiem (pisałam to z gorączką mogłam o czymś zapomnieć)]
OdpowiedzUsuńAngela
[Nie miało być tajemniczy - o ironio - tylko krótko, bo ja raczej wolę swoją postac kształowac na wątkach i powiązaniach aniżeli na karcie. Ale dziękuję. I cześć.
OdpowiedzUsuń[Kurcze, w ogóle zapomniałam, że mamy pisać w tych nawiasach D: Ale i tak- witam tajemniczą córkę Ateny bez twarzy ^^]
OdpowiedzUsuńSharon (Dionizos)
[Rysuję moją postać ma być ona z kapturem czy bez niego?]
OdpowiedzUsuńAngela
[Zaczynam ^^]
OdpowiedzUsuńArriane od rana bolała głowa, więc mimo pięknej pogody, od razu po obiedzie poszła do domku. Podejrzewała, że ten ból jest spowodowany zerwaną nocką, no ale nie co dzień odkrywa się coś nowego. Więc nawet mimo bólu, jej głowa wypełniona była projektów i dziwnych równań. Dlatego, kiedy weszła do domku i padła na swoje łóżko, nie zauważyła odwróconej do niej plecami dziewczyny.
[Odpisz pod moją kartą ;). Przepraszam, że tak krótko, ale muszę zaraz lecieć :(]
Arriane (Atena)
Bolała ją głowa i była potwornie zmęczona, ale nie mogła zasnąć. Była niesamowicie podekscytowana i nadal myślała o tym projekcie...
OdpowiedzUsuńWierciła się więc na łóżku i wlepiała oczy w ściany. Po kilkudziesięciu minutach nie wytrzymała i wstała z zamiarem powrotu do pracy. Zdziwiła sie, zauważając dziewczynę. Cały czas myślała, że jest sama.
- Cześć, przepraszam, nie zauważyłam cię - przywitała się zdziwiona.
Arriane
(...)Zarzuciłam swój kaptur na głowę i wtedy stanął przede mną Mike…
OdpowiedzUsuń- Cześć – powiedziałem niepewnie. Nie miałem pojęcia, jak się zachować. Nie dość, że staranowałem tę drobną dziewczynę, to jeszcze uciekłem, jak jakiś tchórzliwy przestępca.
Czułem, że nadal mam lekko zaczerwienione oczy.
/Pewnie ta dziewczyna zaraz powie wszystkim, że Wielki Mike Podrywacz płacze po krzakach. Może to i lepiej. Niech wszyscy wiedzą jaki jestem głupi i słaby./*
Mimo, że gotowało się we mnie ze złości i żalu, w rzeczywistości stałem przed dziewczyną, którą potrąciłem i kiwałem się na boki, czekając na jej odpowiedź.
{*jak ktoś nie ogarnia to chodzi o ten cały sekret (więcej w opisie postaci)}
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Poczekaj – delikatnie złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie nie pewnie.
OdpowiedzUsuń- Skaleczyłaś się. – spojrzałem na jej rękę całą w zadrapaniach. Rozejrzałem się. Wokół było pełno tego leczniczego zielska, szczególnie, że staliśmy za domkiem Demeter.
Szybko rozpoznałem i zerwałem odpowiednie liście. Włożyłem je do buzi i zacząłem przeżuwać. Bałem się, że dziewczyna ucieknie, jednak ona tylko się na mnie patrzyła.
Wyplułem przeżutą papkę na dłoń.
- To trochę ohydne – zacząłem. – Ale, gdy przyłożysz to do ran powinno pomóc. – Uśmiechnąłem się lekko, aby dodać jej trochę pewności. – Chcesz sama to sobie nałożyć, czy ja mam to zrobić?
Wyglądała na zdenerwowaną. Arriane zrobiło jej się żal, była młodsza.
OdpowiedzUsuń- Oj, na pewno to sobie tylko wmawiasz - próbowała ją pocieszyć. - Stało się coś? Wyglądasz na zmartwioną. Poza tym, jestem Arriane, miło mi cię poznać. - Uśmiechnęła się.
Zagryzła wargę, przyglądając się uważnie dziewczynie.
Arriane
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoczułem się jak ostatni debil. No jasne, że wie, przecież jest córką Ateny, tak czy nie? Dyskretnie wyrzuciłem swą papkę na ziemię.
OdpowiedzUsuń- Gdzie się tak śpieszyłaś? – zapytałem ostrożnie. Nie chciałem znowu wyjść na durnia. Uśmiechnąłem się, aby dodać sobie pewności siebie.
Nagle dziewczyna osunęła się na ziemie. Przerażony, szybko pokonałem niewielką odległość, jaka nas dzieliła i złapałem ją w ostatniej chwili. Zemdlała, ale nadal oddychała.
OdpowiedzUsuńZastanawiałem się, gdzie mam ją zanieść. Do Wielkiego Domu? Nie, za daleko. Więc gdzie?
/Ej tak dla twojej informacji, przypominam ci, że sam jesteś Uzdrowicielem/
No jasne.
Wziąłem ją na ręce, nie ważyła zbyt wiele i zaniosłem ją do swojego domku.
No i gdzie by ją tu położyć?
Wybrałem swoje łóżko, jednak miałem nadzieję, że gdy się obudzi będzie już w innym miejscu, bo po naszej krótkiej znajomości, wiem , że strasznie by się zawstydziła.
I co teraz? Co teraz?
Po chwili paniki przypomniało mi się, co należy robić w takich wypadkach.
Podniosłem jej nogi i ręce( w tym jedną bardzo zakrwawioną), aby krew z kończyn napłynęła do mózgu. Po 3 minutach stania w takiej (dość niewygodnej) pozycji, dziewczyna zaczęła się budzić. Gdy to zobaczyłem, ułożyłem jej dłonie i nogi na łóżku. I poszedłem po szklankę wody, gdy wróciłem nieznajoma miała już otwarte oczy i była w pełni świadoma.
/Bogom dzięki/
Mike
Nie rozumiałem tej dziewczyny. Zachowywała się hm… dziko. Jakby bała się ludzi czy coś. Stała przede mną z wyciągniętym mieczem. Ciekawe skąd się tam wziął? Pewnie to prezent od Ateny. Ta… Ciekawe, czy fajnie jest mieć boskiego rodzica, który przynajmniej udaje, że cię kocha i mu na tobie zależy? Ja swojego jeszcze nigdy nie spotkałem, bo miał mnie głęboko gdzieś i vice versa.
OdpowiedzUsuń- Chyba nie zabijesz swojego wybawcy, co? – powiedziałem z uśmieszkiem na ustach.
Mike
Arriane potrzebowała kilku sekund, żeby to ogarnąć umysłem, a zdarza jej się to niezwykle rzadko. Nigdy nie słyszała o niczym takim.
OdpowiedzUsuń- Chyba powinnaś pójść do Chejrona i mu to powiedzieć. I pokazać te zapiski - poradziła. Najlepiej, jak umiała, nic innego nie przyszło jej do głowy.
Ściągnęła brwi i zlustrowała Angelę wzrokiem. To było dziwne. Dziwniejsze od czaromowy czy władania ogniem. To było po prostu dziwne. To może nawet choroba...
Dziewczyna zaciągnęła kaptur na głowę. Właśnie – dziewczyna, nawet nie wiedziałem, jak ma na imię.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej nie chciała ze mną gadać, z wzajemnością. Nieznajoma zaczynała mi już działać na nerwy.
Jednak czułem, ze powinienem ją przeprosić.
- Będę się streszczał, bo najwyraźniej nie lubisz mojego towarzystwa – zacząłem z lekkim wkurzeniem w głosie. W końcu jej pomogłem, a ona zachowywała się, jakbym był jakimś seryjnym mordercom, albo no nie wiem, gwałcicielem? Nie ważne. – Przepraszam cię za to, ze cię poturbowałem. To było nie chcący. I powinnaś zgłosić to omdlenie Chejronowi, bo to chyba nie pierwszy raz, prawda? – nie liczyłem na odpowiedź i mówiłem dalej. – I lepiej zaopatrz sobie te rany na ręce, bo może się wdać zakażenie… Z resztą po co ja ci to mówię? Na pewno, jako ukochana córeczka Ateny sama to wiesz - dokończyłem z drwiną i odwróciłem się, aby odejść. Nie, żebym był jakimś frustratem, czy coś, ale ta laska szczególnie mnie denerwowała. Ta jej dzikość, nieufność i jeszcze to wymądrzanie. Ugh!
Co ona sobie myśli, że tylko ona nie widziała swojego boskiego rodzica? Że tylko ona jest sierotą? Ciekaw jestem, co by zrobiła, gdyby dowiedziała się, że zabiłem własną matkę.
OdpowiedzUsuń/Nie. Nie myśl o tym./
Zacisnąłem pięści.
A co do tych omdleń, to mam to gdzieś. To jej życie, więc niech sobie umiera.
Stałem tak jak głupi w tych krzakach jeszcze przez jakieś pięć minut. Jeszcze nikt nigdy nie wyprowadził mnie tak bardzo z równowagi jak ta mała, wredna, mądralińska dziewucha.
Musiałem to jakoś odreagować. Postanowiłem pójść na arenę.
Mike
Wyszedłem ze swojego domku z łukiem w ręce, kołczanem na.
OdpowiedzUsuńSzybko dotarłem do areny, po drodze mijając swoją byłą, która obrzuciła mnie niechętnym spojrzeniem. No cóż.
Na arenie nie było wielu osób. Nawet nie interesowała mnie ich tożsamość.
Szybko rozłożyłem tarczę i zacząłem do niej strzelać. Po kilku strzałach w sam środek tarczy, zaczęło mnie to nudzić. Ruchomy cel. To było to, czego potrzebowałem.
Wtedy właśnie zauważyłem krążącą nad areną srokę. Obrałem ją sobie za cel i napiąłem cięciwę łuku.
- Sama się o to prosiłaś, złociutka – szepnąłem i wystrzeliłem strzałę.
Trafiłem w sam środek czarno-białego brzucha, a ptak spadł prosto pod moje stopy.
Uśmiechnąłem się do siebie.
I wtedy zorientowałem się, że ktoś mnie obserwuje.
Wpatrywała się we mnie para szarych, zszokowanych oczu.
/Proszę, tylko nie ona./
A jednak, to była dziewczyna z notesem.
Mike
*kołczanem na plecach (coś ucieło)
Usuń["Dziewczyna z notesem" podoba mi się to określenie]
UsuńAngela
Zauważyłam, że Angela chyba próbowała do mnie zagadać, ale nie wiedziała jak. Wyglądała miło i postanowiłam, że będę walczyć z moją nieśmiałością i pierwsza do niej zagadam. Nie zastanawiając się długo lekko zdenerwowana ruszyłam w jej stronę. Niestety szczęście jak zwykle mi nie sprzyjało. Kiedy już prawie do niej doszłam potknęłam się i rozcięłam kolano o kamień.
OdpowiedzUsuńMaddy
Na początku dziewczyna wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Jednak po chwili, chyba wzięła się w garść i zaczęła ćwiczyć. Mazała coś w powietrzu, co było bardzo dziwne.
OdpowiedzUsuńPrzestałem zwracać na nią uwagę i wróciłem do strzelania w tarczę. Nie wiem, ile tam siedziałem, ale gdy postanowiłem zrobić sobie małą przerwę, było już ciemno. Zresztą, nie ma się co dziwić, ostatnio coraz szybciej zapadał zmrok.
/Głupi bogowie i ich dziecinne kłótnie./
Spojrzałem na martwą srokę leżącą przy tarczy, po czym zacząłem grzebać w kieszeni.
/ Gdzie się podział ten przeklęty gwizdek?/
Po chwili szukania znalazłem zagubiony przedmiot. Przyłożyłem gwizdek do ust, po czym dmuchnąłem. Przedmiot nie wydał żadnego dźwięku, ale wiedziałem, że zadziałał.
Po chwili moją twarz omiótł wiatr wywołany przez ogromne skrzydła magicznego stworzenia.
Przede mną wylądował ogromny, czerwony smok.
- Harry, ale wyrosłeś! – podszedłem do stworzenia i poklepałem je po pysku. Smok natomiast żartobliwie kłapnął na mnie zębami.
Wziąłem srokę i podrzuciłem ją wysoko w powietrze. Harry szybko złapał w paszcze i przełknął.
- Smakowało? – zapytałem z uśmiechem. Smok zaczął się rozglądać po arenie.
- Więcej nie mam – rozłożyłem dłonie.
Harry wpatrywał się przez chwilę w Dziewczynę od Notesu, po czym ruszył w jej stronę.
/O nie/
Wiedziałem, że nie chce jej skrzywdzić. Ten smok jest potulny jak baranek. Prawdopodobnie chciał się tylko pobawić. Obawiałem się jednak, że nieznajoma inaczej zinterpretuje jego działania.
Mike
Przez chwilę gadałyśmy ze sobą, jakbyśmy się znały od lat, ale w pewnym momencie Angela spoważniała, jakby przypomniała sobie coś ważnego, typu:
OdpowiedzUsuń"Sorka, jednak nie mogę się z tobą zadawać, no to pa".
Wydawało mi się, że popełniłam jakiś błąd i nerwowo zaczęłam pocierać palcami kosmyk moich włosów. Przez chwilę byłam przekonana, że zostaniemy przyjaciółkami, ale ja oczywiście musiałam coś zepsuć...
- Prze...przepraszam, muszę już iść. - wyjąkałam starając się nie rozpłakać i lekko utykając wyszłam z Wielkiego Domu kierując się w stronę domku numer 4.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO dziwo dziewczyna nie przestraszyła się smoka. Wręcz przeciwnie – zaczęła go głaskać.
OdpowiedzUsuńPowoli podszedłem do tej dwójki.
- Jeśli chcesz się z nim zaprzyjaźnić, upoluj mu srokę – Powiedziałem z uśmiechem. – Uwielbia je. Prawda Harry? – lekko klepnąłem smoka w bok, na co ten parsknął, jakby na potwierdzenie moich słów.
Mike
Postanowiłam, że zjem skromną kolację w postaci trzech soczystych truskawek rosnących na tarasie domku numer 4. Bałam się, że Angela z jakiegoś powodu się na mnie obraziła, czy coś... Byłam przekonana, że to moja wina. Tak. Moja wina jest zawsze, nawet jeśli tego nie chcę. Po prostu mam pecha w życiu i tyle... Moje rozmyślenia przerwało głośne pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to ktoś do mnie. Mieszkałam tu sama. Pospiesznie ruszyłam w stronę drzwi. Za progiem stała Angela.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że trochę rozbawiła mnie jej wypowiedź.
OdpowiedzUsuń- A co jesz? Bo chyba nie jesteś weganką, co? Po za tym: smoki muszą zabijać, aby przeżyć. Ludzie też, tylko że nie chcą się do tego przyznać.
Nagle Harry poderwał się w górę i złapał coś w powietrzu, po czym wrócił na swoje poprzednie miejsce, jednocześnie rzucając pod nogi dziewczyny martwego kruka.
- Chyba chce, żebyś mu go rzuciła – powiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach
Mike
- Nie, nie, to nie twoja wina! - odparłam szybko zmieszana. - To przeze mnie, za bardzo się wszystkim przejmuję...
OdpowiedzUsuńZłapałam się za łokieć.
- Może wejdziesz? - zaproponowałam.
- Pewnie. - odpowiedziała i weszła za mną do domku.
Rozglądała się uważnie. Nagle zahaczyłam moim bandażem o pudełko z sadzonkami truskawek. Stały w dwóch rzędach. Pozornie wyglądały tak samo, jednak to po prawej stronie stały jadalne, a po lewej trujące, które usiane były malutkimi białymi plamkami. Bandaż zsunął mi się z kolana i moja rana zaczęła silniej krwawić.
- Zaraz wracam - uśmiechnęłam się przepraszająco i poszłam do łazienki.
Opatrzyłam ranę i zawinęłam nowym bandażem. Wyszłam do Angeli z nadzieją, że może teraz się lepiej poznamy i nabierze do mnie pewności, ale zastałam ją leżącą na podłodze... W ręku trzymała trujące truskawki.
Maddy
- Jestem tu tylko ze względu na bezpieczeństwo Harrego – próbowałem powiedzieć to poważnie, jednak nie za bardzo mi wyszło.
OdpowiedzUsuńMike
Trochę to było suche, ale jak na nią to i tak dobrze.
OdpowiedzUsuńUśmiechnąłem się.
Spojrzałem na smoka bacznie obserwującego niebo. Pewnie liczył na jeszcze jeden przysmak.
- No zmykaj – klepnąłem go w bok. – Runo się samo nie przypilnuje.
Smok patrzył na mnie przez chwilę, po czym liznął mnie po twarzy i odleciał. Jęknąłem. Byłem cały umazany glutowatą śliną.
Mike
{Za wszelkie błędy przepraszam}
Zaśmiałem się.
OdpowiedzUsuń- Nie wierzę w czary – powiedziałem. – Ani w tych bogów – dodałem już trochę ciszej, bardziej do siebie niż do niej.
Mike
{Króciuteńkie}
Boże, co ja mam robić... Mogłam ją ostrzec przed tymi truskawkami, ale oczywiście zapomniałam... Jak zwykle. Byłam na siebie bardzo zła, ale złość ustępowała przerażeniu. Zaraz... możliwe, że miałam odtrutkę. Zaglądam do apteczki, oczywiście jej nie ma. Biegam zrozpaczona po całym domku. ZARAZ, przecież jestem córką Demeter, potrafię przyrządzać tą odtrutkę. Tylko muszę się opanować. Zamykam oczy i liczę do dziesięciu. Pomaga. W pośpiechu zrywam różne zioła z ogródka i wrzucam do małego garnka. Potem podgrzewam mieszając. Po przygotowaniu odtrutkę wlewam jak najszybciej do ust Angeli. Modle się w duchu, żeby zadziałała. Na szczęście się udało. Angela siada kaszląc gwałtownie.
OdpowiedzUsuń- Co... jak...
- Ja... przepraszam...
Wybucham niekontrolowanym płaczem i zamykam się w łazience.
Maddy
Zmrużyłem oczy, zastanawiając się, czy powiedzieć jej, co myślę. Zresztą to i tak bez różnicy.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę sądzisz, że tacy dziecinni, infantylni i kłótliwi bożkowie, byliby w stanie to wszystko stworzyć? Albo, że świat powstał ot tak sobie? Bez niczyjej pomocy? W tym musi być coś więcej – stwierdziłem.
Spojrzałem na zegarek – 15.15
-Muszę lecieć. Za 15min muszę się stawić w stajni, aby odbyć karę – Westchnąłem. – Miło cię było poznać, Dziewczyno z Notesem. – Uśmiechnąłem się i odszedłem.
{Myślę, że tutaj możemy zakończyć. Chyba, że chcesz jeszcze coś dodać...? :) }
Mike
Doszło do mnie, że zachowałam się, jak jakiś rozpieszczony bachor. Wyszłam z łazienki.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam cię za to wszystko, chyba rzeczywiście powinnyśmy zacząć jeszcze raz.
Maddy
Słońce ledwo wstało, ale ja już byłam na nogach. Musiałam podlać kwiaty w ogródku, przed domkiem. Wtedy dostrzegłam Angelę czytającą jakąś książkę, która wyraźnie sprawiała jej problem. Chyba mnie nie zauważyła.
OdpowiedzUsuń- Hej! - krzyknęłam i pomachałam jej.
Jakby z ulgą oderwała się od książki, odmachnęła mi i do mnie podeszła. Na szczęście nie powiedziała nikomu o przykrym incydencie z truskawkami. Ukradkiem zerknęłam na okładkę jej książki, była na niej jakaś dziwnie zniekształcona dziewczyna o rudych włosach. Wyglądało to trochę jak abstrakcja.
- Co tam? - zagadnęła. - Wybierasz się na śniadanie, czy znowu będziesz żywić się truskawkami?
- Przyjdę. - uśmiechnęłam się do niej.
- Przed śniadaniem może pójdziesz ze mną na ściankę wspinaczkową? Taka mała rozgrzewka na początek dnia.
Ścianka wspinaczkowa? Z lawą? Dzieci Demeter boją się lawy, a ja nie jestem wyjątkiem...
- Pewnie. - nie myśląc długo zgodziłam się.
Maddy
Moja kolej. Miałam ogromną nadzieję, że jeśli wejdę na ściankę nie zatrzymam się w połowie z przerażenia i lawa nie spali mnie żywcem. Wiedziałam, że teraz będę miała bardzo mało czasu na zastanowienie i będę musiała stawiać pewne i szybkie ruchy. Złapałam się uchwytu i zaczęłam powoli wchodzić nie pamiętając o tym, co wcześniej postanowiłam. Przypomniałam sobie o tym, kiedy z góry zaczęła lecieć lawa. Szybko przeskoczyłam na prawy uchwyt wciąż zmierzając ku górze. Potem znowu musiałam wracać na lewo, jakby ta lawa się na mnie uwzięła. Byłam zła, że się na to zgodziłam. Byłam cała spocona i wydawało mi się, że miałam twarz czerwoną, jak burak. Nie wiem jakim cudem, ale weszłam na sam szczyt ścianki. Angela patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Ja sama nawet nie wiedziałam, że mam takie silne ręce. Zwinnie zeskoczyłam ze ścianki. Teraz zauważyłam, że Angela wpatrywała się w moje włosy, pojawiły się w nich czerwone azalie. Pojawiały się zawsze, kiedy byłam szczęśliwa. Teraz właśnie tak było.
OdpowiedzUsuńMaddy
Szybko uwinęłam się z kolacją i postanowiłam sprawić sobie mały deser.
OdpowiedzUsuńSzybko znalazłam się na polu truskawek i po cichu przechodziłam pomiędzy kępkami rośli o czerwonych owocach, szukając tej, którą (razem z satyrem Tomem) zasadziłam zeszłego lata.
W pewnym momencie zauważyłam dziewczynę z zeszytem w ręce. Na kartce widniał szkic truskawki.
Stałam przez chwilę i wpatrywałam się w rysunek.
- Ładniej będzie to wyglądało, jeśli domaluje cienie – po sekundzie zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to na głos. Znowu. Coraz mniej nad tym panuję.
Dziewczyna spojrzała na mnie rozkojarzona.
- Em… To znaczy jeśli domalujesz – uśmiechnęłam się głupkowato i usiadłam obok niej.
Jo :)
Zastanawiałam się, czy ta dziewczyna mnie skądś kojarzy. Hmm… Chyba wszyscy mnie kojarzą. Z moimi włosami trudno mnie nie dostrzec.
OdpowiedzUsuń- Jestem Jo – przedstawiłam się.
Jo
Uśmiechnęłam się.
OdpowiedzUsuń- Chcesz iść ze mną na truskawki? – zapytałam
Jo