wtorek, 25 lutego 2014

Nie wszystkim można ot tak zaufać

Angela - 14lat* - Obóz Herosów- córka Ateny
*rocznikowo ma 15 lat

W świecie pełnym niena­wiści ciągle mu­simy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż mu­simy być pełni otuchy. W świecie pełnym roz­paczy, na­dal mu­simy mieć od­wagę, by marzyć. W świecie za­nurzo­nym w nieuf­ności, my ciągle mu­simy mieć siłę, by wierzyć
.Michael Jackson 



Angela 14lat
Aparycja:

Dziewczyna jest ładna, choć tego nie eksponuje. Jest średniego wzrostu. Nie zawraca sobie głowy wyglądem. Jest szatynką o srebrnych oczach. Ma jasną cerę, która świetnie komponuje się z jej malinowymi ustami i rumieńcami. Nienawidzi się malować, choć makijaż u innych jej nie przeszkadza. Uwielbia ubierać się w stylu oversize. Za duże bluzy to coś w czym czuje się najlepiej. 


Osobowość:


To twórca na dużą skalę. Ma wielkie zdolności i umie je wykorzystać. Cechuje inteligencja i duża wyobraźnia. Ma talent do rysowania, gdy była mała chodziła na zajęcia artystyczne. Po rodzicach odziedziczyła również smykałkę do matematyki. Trudne obliczenia umie rozwiązać bez pomocy kalkulatora.
 Nie jest zbyt rozmowna, przez co trudno jest z nią uzyskać głębszą więź. Nienawidzi mówić o swoich uczuciach i problemach, ale lubi słuchać innych. Gdy jakimś cudem zdobędzie się jej zaufanie może zrobić dla tej osoby wszystko.
 Angela jest obowiązkowa, skrupulatna, żyje według swoich, ściśle określonych zasad, ale nie jest typem mocno stąpającym po ziemi. Często się zawiesza marząc i rozmyślając, tworząc dalszy scenariusz swojego życia lub książkową historię. Jej wyobraźnię rozwinęły książki, których przeczytała naprawdę wiele.


Jest nad ambitna, wymaga bardzo dużo od siebie i stawia sobie cele niemożliwe do spełnienia. Jest mocno sarkastyczna i niesamowicie uparta. Próbuje to ukryć, ale jest niesamowicie wybuchowa.



Ciekawostki:
- Jej wygrane w walkach opierają się na obliczeniach, zwinności oraz umiejętności wykorzystywania cech oraz ataków przeciwnika przeciw niemu
- Często mdleje i widzi wtedy różne wzory i obliczenia
- Umie zapamiętywać to, co czyta
- Ma bardzo wysokie, ADHD, które udaje jej się opanować
- Bardzo lubi spędzać czas na plaży oraz w lesie
- Miała dysleksję jednak zwalczyła ją czytając w różnych językach
- Grała w "Magia i mit"
- Urodziła się 15 lipca
- Uwielbia zapach książek, karmelu i benzyny
- Boi się wszelkiego rodzaju zastrzyków

- Jest uzależniona od napojów energetycznych
- Kocha niebezpieczne zwierzęta
- Uwielbia owoce, najbardziej truskawki i mango



Broń: bransoletka, która zmienia się w zależności od potrzebnej broni

S
***

[ Zastrzegam sobie prawa do tej postaci. ]


Info:
  • Konstruktywne komentarze mile widziane. Jest to mój pierwszy blog.
  • Zdjęcie jest tymczasowe moja postać nie koniecznie tak będzie wyglądać
  • Zmieniłam trochę aparycję jeśli ktoś zainteresowany
  • Narazie do historii dodawane są podpowiedzi
  • Mój nick na czacie "Hermiona"]

40 komentarzy:

  1. [Miło mi Cię powitać oficjalnie na blogu, ale gdzieś zgubiłaś wizerunek... Dodaj go, proszę, jak najszybciej]

    Arriane/Administracja

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jak to nie rozumiem (pisałam to z gorączką mogłam o czymś zapomnieć)]

    Angela

    OdpowiedzUsuń
  3. [Nie miało być tajemniczy - o ironio - tylko krótko, bo ja raczej wolę swoją postac kształowac na wątkach i powiązaniach aniżeli na karcie. Ale dziękuję. I cześć.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Kurcze, w ogóle zapomniałam, że mamy pisać w tych nawiasach D: Ale i tak- witam tajemniczą córkę Ateny bez twarzy ^^]

    Sharon (Dionizos)

    OdpowiedzUsuń
  5. [Rysuję moją postać ma być ona z kapturem czy bez niego?]

    Angela

    OdpowiedzUsuń
  6. [Zaczynam ^^]
    Arriane od rana bolała głowa, więc mimo pięknej pogody, od razu po obiedzie poszła do domku. Podejrzewała, że ten ból jest spowodowany zerwaną nocką, no ale nie co dzień odkrywa się coś nowego. Więc nawet mimo bólu, jej głowa wypełniona była projektów i dziwnych równań. Dlatego, kiedy weszła do domku i padła na swoje łóżko, nie zauważyła odwróconej do niej plecami dziewczyny.
    [Odpisz pod moją kartą ;). Przepraszam, że tak krótko, ale muszę zaraz lecieć :(]
    Arriane (Atena)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bolała ją głowa i była potwornie zmęczona, ale nie mogła zasnąć. Była niesamowicie podekscytowana i nadal myślała o tym projekcie...
    Wierciła się więc na łóżku i wlepiała oczy w ściany. Po kilkudziesięciu minutach nie wytrzymała i wstała z zamiarem powrotu do pracy. Zdziwiła sie, zauważając dziewczynę. Cały czas myślała, że jest sama.
    - Cześć, przepraszam, nie zauważyłam cię - przywitała się zdziwiona.

    Arriane

    OdpowiedzUsuń
  8. (...)Zarzuciłam swój kaptur na głowę i wtedy stanął przede mną Mike…

    - Cześć – powiedziałem niepewnie. Nie miałem pojęcia, jak się zachować. Nie dość, że staranowałem tę drobną dziewczynę, to jeszcze uciekłem, jak jakiś tchórzliwy przestępca.
    Czułem, że nadal mam lekko zaczerwienione oczy.
    /Pewnie ta dziewczyna zaraz powie wszystkim, że Wielki Mike Podrywacz płacze po krzakach. Może to i lepiej. Niech wszyscy wiedzą jaki jestem głupi i słaby./*
    Mimo, że gotowało się we mnie ze złości i żalu, w rzeczywistości stałem przed dziewczyną, którą potrąciłem i kiwałem się na boki, czekając na jej odpowiedź.

    {*jak ktoś nie ogarnia to chodzi o ten cały sekret (więcej w opisie postaci)}

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Poczekaj – delikatnie złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie nie pewnie.
    - Skaleczyłaś się. – spojrzałem na jej rękę całą w zadrapaniach. Rozejrzałem się. Wokół było pełno tego leczniczego zielska, szczególnie, że staliśmy za domkiem Demeter.
    Szybko rozpoznałem i zerwałem odpowiednie liście. Włożyłem je do buzi i zacząłem przeżuwać. Bałem się, że dziewczyna ucieknie, jednak ona tylko się na mnie patrzyła.
    Wyplułem przeżutą papkę na dłoń.
    - To trochę ohydne – zacząłem. – Ale, gdy przyłożysz to do ran powinno pomóc. – Uśmiechnąłem się lekko, aby dodać jej trochę pewności. – Chcesz sama to sobie nałożyć, czy ja mam to zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyglądała na zdenerwowaną. Arriane zrobiło jej się żal, była młodsza.
    - Oj, na pewno to sobie tylko wmawiasz - próbowała ją pocieszyć. - Stało się coś? Wyglądasz na zmartwioną. Poza tym, jestem Arriane, miło mi cię poznać. - Uśmiechnęła się.
    Zagryzła wargę, przyglądając się uważnie dziewczynie.

    Arriane

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Poczułem się jak ostatni debil. No jasne, że wie, przecież jest córką Ateny, tak czy nie? Dyskretnie wyrzuciłem swą papkę na ziemię.
    - Gdzie się tak śpieszyłaś? – zapytałem ostrożnie. Nie chciałem znowu wyjść na durnia. Uśmiechnąłem się, aby dodać sobie pewności siebie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nagle dziewczyna osunęła się na ziemie. Przerażony, szybko pokonałem niewielką odległość, jaka nas dzieliła i złapałem ją w ostatniej chwili. Zemdlała, ale nadal oddychała.
    Zastanawiałem się, gdzie mam ją zanieść. Do Wielkiego Domu? Nie, za daleko. Więc gdzie?
    /Ej tak dla twojej informacji, przypominam ci, że sam jesteś Uzdrowicielem/
    No jasne.
    Wziąłem ją na ręce, nie ważyła zbyt wiele i zaniosłem ją do swojego domku.
    No i gdzie by ją tu położyć?
    Wybrałem swoje łóżko, jednak miałem nadzieję, że gdy się obudzi będzie już w innym miejscu, bo po naszej krótkiej znajomości, wiem , że strasznie by się zawstydziła.
    I co teraz? Co teraz?
    Po chwili paniki przypomniało mi się, co należy robić w takich wypadkach.
    Podniosłem jej nogi i ręce( w tym jedną bardzo zakrwawioną), aby krew z kończyn napłynęła do mózgu. Po 3 minutach stania w takiej (dość niewygodnej) pozycji, dziewczyna zaczęła się budzić. Gdy to zobaczyłem, ułożyłem jej dłonie i nogi na łóżku. I poszedłem po szklankę wody, gdy wróciłem nieznajoma miała już otwarte oczy i była w pełni świadoma.
    /Bogom dzięki/

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie rozumiałem tej dziewczyny. Zachowywała się hm… dziko. Jakby bała się ludzi czy coś. Stała przede mną z wyciągniętym mieczem. Ciekawe skąd się tam wziął? Pewnie to prezent od Ateny. Ta… Ciekawe, czy fajnie jest mieć boskiego rodzica, który przynajmniej udaje, że cię kocha i mu na tobie zależy? Ja swojego jeszcze nigdy nie spotkałem, bo miał mnie głęboko gdzieś i vice versa.
    - Chyba nie zabijesz swojego wybawcy, co? – powiedziałem z uśmieszkiem na ustach.

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  16. Arriane potrzebowała kilku sekund, żeby to ogarnąć umysłem, a zdarza jej się to niezwykle rzadko. Nigdy nie słyszała o niczym takim.
    - Chyba powinnaś pójść do Chejrona i mu to powiedzieć. I pokazać te zapiski - poradziła. Najlepiej, jak umiała, nic innego nie przyszło jej do głowy.
    Ściągnęła brwi i zlustrowała Angelę wzrokiem. To było dziwne. Dziwniejsze od czaromowy czy władania ogniem. To było po prostu dziwne. To może nawet choroba...

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyna zaciągnęła kaptur na głowę. Właśnie – dziewczyna, nawet nie wiedziałem, jak ma na imię.
    Najwyraźniej nie chciała ze mną gadać, z wzajemnością. Nieznajoma zaczynała mi już działać na nerwy.
    Jednak czułem, ze powinienem ją przeprosić.
    - Będę się streszczał, bo najwyraźniej nie lubisz mojego towarzystwa – zacząłem z lekkim wkurzeniem w głosie. W końcu jej pomogłem, a ona zachowywała się, jakbym był jakimś seryjnym mordercom, albo no nie wiem, gwałcicielem? Nie ważne. – Przepraszam cię za to, ze cię poturbowałem. To było nie chcący. I powinnaś zgłosić to omdlenie Chejronowi, bo to chyba nie pierwszy raz, prawda? – nie liczyłem na odpowiedź i mówiłem dalej. – I lepiej zaopatrz sobie te rany na ręce, bo może się wdać zakażenie… Z resztą po co ja ci to mówię? Na pewno, jako ukochana córeczka Ateny sama to wiesz - dokończyłem z drwiną i odwróciłem się, aby odejść. Nie, żebym był jakimś frustratem, czy coś, ale ta laska szczególnie mnie denerwowała. Ta jej dzikość, nieufność i jeszcze to wymądrzanie. Ugh!

    OdpowiedzUsuń
  18. Co ona sobie myśli, że tylko ona nie widziała swojego boskiego rodzica? Że tylko ona jest sierotą? Ciekaw jestem, co by zrobiła, gdyby dowiedziała się, że zabiłem własną matkę.
    /Nie. Nie myśl o tym./
    Zacisnąłem pięści.
    A co do tych omdleń, to mam to gdzieś. To jej życie, więc niech sobie umiera.
    Stałem tak jak głupi w tych krzakach jeszcze przez jakieś pięć minut. Jeszcze nikt nigdy nie wyprowadził mnie tak bardzo z równowagi jak ta mała, wredna, mądralińska dziewucha.
    Musiałem to jakoś odreagować. Postanowiłem pójść na arenę.

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  19. Wyszedłem ze swojego domku z łukiem w ręce, kołczanem na.
    Szybko dotarłem do areny, po drodze mijając swoją byłą, która obrzuciła mnie niechętnym spojrzeniem. No cóż.
    Na arenie nie było wielu osób. Nawet nie interesowała mnie ich tożsamość.
    Szybko rozłożyłem tarczę i zacząłem do niej strzelać. Po kilku strzałach w sam środek tarczy, zaczęło mnie to nudzić. Ruchomy cel. To było to, czego potrzebowałem.
    Wtedy właśnie zauważyłem krążącą nad areną srokę. Obrałem ją sobie za cel i napiąłem cięciwę łuku.
    - Sama się o to prosiłaś, złociutka – szepnąłem i wystrzeliłem strzałę.
    Trafiłem w sam środek czarno-białego brzucha, a ptak spadł prosto pod moje stopy.
    Uśmiechnąłem się do siebie.
    I wtedy zorientowałem się, że ktoś mnie obserwuje.
    Wpatrywała się we mnie para szarych, zszokowanych oczu.
    /Proszę, tylko nie ona./
    A jednak, to była dziewczyna z notesem.

    Mike

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *kołczanem na plecach (coś ucieło)

      Usuń
    2. ["Dziewczyna z notesem" podoba mi się to określenie]

      Angela

      Usuń
  20. Zauważyłam, że Angela chyba próbowała do mnie zagadać, ale nie wiedziała jak. Wyglądała miło i postanowiłam, że będę walczyć z moją nieśmiałością i pierwsza do niej zagadam. Nie zastanawiając się długo lekko zdenerwowana ruszyłam w jej stronę. Niestety szczęście jak zwykle mi nie sprzyjało. Kiedy już prawie do niej doszłam potknęłam się i rozcięłam kolano o kamień.

    Maddy

    OdpowiedzUsuń
  21. Na początku dziewczyna wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Jednak po chwili, chyba wzięła się w garść i zaczęła ćwiczyć. Mazała coś w powietrzu, co było bardzo dziwne.
    Przestałem zwracać na nią uwagę i wróciłem do strzelania w tarczę. Nie wiem, ile tam siedziałem, ale gdy postanowiłem zrobić sobie małą przerwę, było już ciemno. Zresztą, nie ma się co dziwić, ostatnio coraz szybciej zapadał zmrok.
    /Głupi bogowie i ich dziecinne kłótnie./
    Spojrzałem na martwą srokę leżącą przy tarczy, po czym zacząłem grzebać w kieszeni.
    / Gdzie się podział ten przeklęty gwizdek?/
    Po chwili szukania znalazłem zagubiony przedmiot. Przyłożyłem gwizdek do ust, po czym dmuchnąłem. Przedmiot nie wydał żadnego dźwięku, ale wiedziałem, że zadziałał.
    Po chwili moją twarz omiótł wiatr wywołany przez ogromne skrzydła magicznego stworzenia.
    Przede mną wylądował ogromny, czerwony smok.
    - Harry, ale wyrosłeś! – podszedłem do stworzenia i poklepałem je po pysku. Smok natomiast żartobliwie kłapnął na mnie zębami.
    Wziąłem srokę i podrzuciłem ją wysoko w powietrze. Harry szybko złapał w paszcze i przełknął.
    - Smakowało? – zapytałem z uśmiechem. Smok zaczął się rozglądać po arenie.
    - Więcej nie mam – rozłożyłem dłonie.
    Harry wpatrywał się przez chwilę w Dziewczynę od Notesu, po czym ruszył w jej stronę.
    /O nie/
    Wiedziałem, że nie chce jej skrzywdzić. Ten smok jest potulny jak baranek. Prawdopodobnie chciał się tylko pobawić. Obawiałem się jednak, że nieznajoma inaczej zinterpretuje jego działania.

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  22. Przez chwilę gadałyśmy ze sobą, jakbyśmy się znały od lat, ale w pewnym momencie Angela spoważniała, jakby przypomniała sobie coś ważnego, typu:
    "Sorka, jednak nie mogę się z tobą zadawać, no to pa".
    Wydawało mi się, że popełniłam jakiś błąd i nerwowo zaczęłam pocierać palcami kosmyk moich włosów. Przez chwilę byłam przekonana, że zostaniemy przyjaciółkami, ale ja oczywiście musiałam coś zepsuć...
    - Prze...przepraszam, muszę już iść. - wyjąkałam starając się nie rozpłakać i lekko utykając wyszłam z Wielkiego Domu kierując się w stronę domku numer 4.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. O dziwo dziewczyna nie przestraszyła się smoka. Wręcz przeciwnie – zaczęła go głaskać.
    Powoli podszedłem do tej dwójki.
    - Jeśli chcesz się z nim zaprzyjaźnić, upoluj mu srokę – Powiedziałem z uśmiechem. – Uwielbia je. Prawda Harry? – lekko klepnąłem smoka w bok, na co ten parsknął, jakby na potwierdzenie moich słów.

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  25. Postanowiłam, że zjem skromną kolację w postaci trzech soczystych truskawek rosnących na tarasie domku numer 4. Bałam się, że Angela z jakiegoś powodu się na mnie obraziła, czy coś... Byłam przekonana, że to moja wina. Tak. Moja wina jest zawsze, nawet jeśli tego nie chcę. Po prostu mam pecha w życiu i tyle... Moje rozmyślenia przerwało głośne pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to ktoś do mnie. Mieszkałam tu sama. Pospiesznie ruszyłam w stronę drzwi. Za progiem stała Angela.

    OdpowiedzUsuń
  26. Muszę przyznać, że trochę rozbawiła mnie jej wypowiedź.
    - A co jesz? Bo chyba nie jesteś weganką, co? Po za tym: smoki muszą zabijać, aby przeżyć. Ludzie też, tylko że nie chcą się do tego przyznać.
    Nagle Harry poderwał się w górę i złapał coś w powietrzu, po czym wrócił na swoje poprzednie miejsce, jednocześnie rzucając pod nogi dziewczyny martwego kruka.
    - Chyba chce, żebyś mu go rzuciła – powiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  27. - Nie, nie, to nie twoja wina! - odparłam szybko zmieszana. - To przeze mnie, za bardzo się wszystkim przejmuję...
    Złapałam się za łokieć.
    - Może wejdziesz? - zaproponowałam.
    - Pewnie. - odpowiedziała i weszła za mną do domku.
    Rozglądała się uważnie. Nagle zahaczyłam moim bandażem o pudełko z sadzonkami truskawek. Stały w dwóch rzędach. Pozornie wyglądały tak samo, jednak to po prawej stronie stały jadalne, a po lewej trujące, które usiane były malutkimi białymi plamkami. Bandaż zsunął mi się z kolana i moja rana zaczęła silniej krwawić.
    - Zaraz wracam - uśmiechnęłam się przepraszająco i poszłam do łazienki.
    Opatrzyłam ranę i zawinęłam nowym bandażem. Wyszłam do Angeli z nadzieją, że może teraz się lepiej poznamy i nabierze do mnie pewności, ale zastałam ją leżącą na podłodze... W ręku trzymała trujące truskawki.

    Maddy

    OdpowiedzUsuń
  28. - Jestem tu tylko ze względu na bezpieczeństwo Harrego – próbowałem powiedzieć to poważnie, jednak nie za bardzo mi wyszło.

    Mike

    OdpowiedzUsuń
  29. Trochę to było suche, ale jak na nią to i tak dobrze.
    Uśmiechnąłem się.
    Spojrzałem na smoka bacznie obserwującego niebo. Pewnie liczył na jeszcze jeden przysmak.
    - No zmykaj – klepnąłem go w bok. – Runo się samo nie przypilnuje.
    Smok patrzył na mnie przez chwilę, po czym liznął mnie po twarzy i odleciał. Jęknąłem. Byłem cały umazany glutowatą śliną.

    Mike
    {Za wszelkie błędy przepraszam}

    OdpowiedzUsuń
  30. Zaśmiałem się.
    - Nie wierzę w czary – powiedziałem. – Ani w tych bogów – dodałem już trochę ciszej, bardziej do siebie niż do niej.

    Mike
    {Króciuteńkie}

    OdpowiedzUsuń
  31. Boże, co ja mam robić... Mogłam ją ostrzec przed tymi truskawkami, ale oczywiście zapomniałam... Jak zwykle. Byłam na siebie bardzo zła, ale złość ustępowała przerażeniu. Zaraz... możliwe, że miałam odtrutkę. Zaglądam do apteczki, oczywiście jej nie ma. Biegam zrozpaczona po całym domku. ZARAZ, przecież jestem córką Demeter, potrafię przyrządzać tą odtrutkę. Tylko muszę się opanować. Zamykam oczy i liczę do dziesięciu. Pomaga. W pośpiechu zrywam różne zioła z ogródka i wrzucam do małego garnka. Potem podgrzewam mieszając. Po przygotowaniu odtrutkę wlewam jak najszybciej do ust Angeli. Modle się w duchu, żeby zadziałała. Na szczęście się udało. Angela siada kaszląc gwałtownie.
    - Co... jak...
    - Ja... przepraszam...
    Wybucham niekontrolowanym płaczem i zamykam się w łazience.

    Maddy

    OdpowiedzUsuń
  32. Zmrużyłem oczy, zastanawiając się, czy powiedzieć jej, co myślę. Zresztą to i tak bez różnicy.
    - Naprawdę sądzisz, że tacy dziecinni, infantylni i kłótliwi bożkowie, byliby w stanie to wszystko stworzyć? Albo, że świat powstał ot tak sobie? Bez niczyjej pomocy? W tym musi być coś więcej – stwierdziłem.
    Spojrzałem na zegarek – 15.15
    -Muszę lecieć. Za 15min muszę się stawić w stajni, aby odbyć karę – Westchnąłem. – Miło cię było poznać, Dziewczyno z Notesem. – Uśmiechnąłem się i odszedłem.

    {Myślę, że tutaj możemy zakończyć. Chyba, że chcesz jeszcze coś dodać...? :) }
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  33. Doszło do mnie, że zachowałam się, jak jakiś rozpieszczony bachor. Wyszłam z łazienki.
    - Przepraszam cię za to wszystko, chyba rzeczywiście powinnyśmy zacząć jeszcze raz.

    Maddy

    OdpowiedzUsuń
  34. Słońce ledwo wstało, ale ja już byłam na nogach. Musiałam podlać kwiaty w ogródku, przed domkiem. Wtedy dostrzegłam Angelę czytającą jakąś książkę, która wyraźnie sprawiała jej problem. Chyba mnie nie zauważyła.
    - Hej! - krzyknęłam i pomachałam jej.
    Jakby z ulgą oderwała się od książki, odmachnęła mi i do mnie podeszła. Na szczęście nie powiedziała nikomu o przykrym incydencie z truskawkami. Ukradkiem zerknęłam na okładkę jej książki, była na niej jakaś dziwnie zniekształcona dziewczyna o rudych włosach. Wyglądało to trochę jak abstrakcja.
    - Co tam? - zagadnęła. - Wybierasz się na śniadanie, czy znowu będziesz żywić się truskawkami?
    - Przyjdę. - uśmiechnęłam się do niej.
    - Przed śniadaniem może pójdziesz ze mną na ściankę wspinaczkową? Taka mała rozgrzewka na początek dnia.
    Ścianka wspinaczkowa? Z lawą? Dzieci Demeter boją się lawy, a ja nie jestem wyjątkiem...
    - Pewnie. - nie myśląc długo zgodziłam się.

    Maddy

    OdpowiedzUsuń
  35. Moja kolej. Miałam ogromną nadzieję, że jeśli wejdę na ściankę nie zatrzymam się w połowie z przerażenia i lawa nie spali mnie żywcem. Wiedziałam, że teraz będę miała bardzo mało czasu na zastanowienie i będę musiała stawiać pewne i szybkie ruchy. Złapałam się uchwytu i zaczęłam powoli wchodzić nie pamiętając o tym, co wcześniej postanowiłam. Przypomniałam sobie o tym, kiedy z góry zaczęła lecieć lawa. Szybko przeskoczyłam na prawy uchwyt wciąż zmierzając ku górze. Potem znowu musiałam wracać na lewo, jakby ta lawa się na mnie uwzięła. Byłam zła, że się na to zgodziłam. Byłam cała spocona i wydawało mi się, że miałam twarz czerwoną, jak burak. Nie wiem jakim cudem, ale weszłam na sam szczyt ścianki. Angela patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Ja sama nawet nie wiedziałam, że mam takie silne ręce. Zwinnie zeskoczyłam ze ścianki. Teraz zauważyłam, że Angela wpatrywała się w moje włosy, pojawiły się w nich czerwone azalie. Pojawiały się zawsze, kiedy byłam szczęśliwa. Teraz właśnie tak było.

    Maddy

    OdpowiedzUsuń
  36. Szybko uwinęłam się z kolacją i postanowiłam sprawić sobie mały deser.
    Szybko znalazłam się na polu truskawek i po cichu przechodziłam pomiędzy kępkami rośli o czerwonych owocach, szukając tej, którą (razem z satyrem Tomem) zasadziłam zeszłego lata.
    W pewnym momencie zauważyłam dziewczynę z zeszytem w ręce. Na kartce widniał szkic truskawki.
    Stałam przez chwilę i wpatrywałam się w rysunek.
    - Ładniej będzie to wyglądało, jeśli domaluje cienie – po sekundzie zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to na głos. Znowu. Coraz mniej nad tym panuję.
    Dziewczyna spojrzała na mnie rozkojarzona.
    - Em… To znaczy jeśli domalujesz – uśmiechnęłam się głupkowato i usiadłam obok niej.

    Jo :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zastanawiałam się, czy ta dziewczyna mnie skądś kojarzy. Hmm… Chyba wszyscy mnie kojarzą. Z moimi włosami trudno mnie nie dostrzec.
    - Jestem Jo – przedstawiłam się.

    Jo

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnęłam się.
    - Chcesz iść ze mną na truskawki? – zapytałam

    Jo

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.