Cana
Cóż odkąd Sharon wraz ze swoją świtą wyruszyła na poszukiwania, a za nimi
reszta grup, minęły już trzy monotonne, nudne, nieciekawe, powtarzające się, nudne,
spokojne, nudne, schematyczne ... mówiłam już może, że nudne? - dni.
-5-0 !
Tak właściwie, to gdyby nie okoliczności, były by zwykłymi dniami
emanującymi codziennością, a nikt nie zwróciłby nawet na to najmniejszej uwagi.
No ale cóż, jest jak jest i nic na to nie poradzimy.
-6-0 !
Siedzimy teraz sobie w domu głównym ...
-6-1 !
przy stole do pin ponga i czekamy aż Chejron łaskawie przyjdzie na tę
spotkenio-naradę grupowych, czy też jak w moim przypadku ich zastępców. Gdyby
nie ta narada pewnie jadłabym jeszcze śniadanie...
- 7-1 !!!
nie przejmując się wszystkimi idiotami zamieszkującymi ten dziwny świat,
gdzie mówi się, że rodziny się nie wybiera i nie powinno się traktować
człowieka ze względu kim są jego rodzice, a i tak masa potworów, bogów i Atena wie co jeszcze
chce cię za to zabić ...
- 8-1! Dawaj Colin! Dasz radę!
- Moglibyście łaskawie trochę ciszej?!? - nie wytrzymałam. - Tu nawet
myśleć się nie da!
- Soorrryy, ale my tu gramy na prawdę ważny mecz. Jakoś musimy ogłaszać
stan wyniku co nie? - odpowiedział mi łaskawie Sam, który przyszedł w
zastępstwie za Tanar. Swoją drogą to od kiedy to on się udziela społecznie?
- Ale chyba tylko tobie to jak na razie przeszkadza. - uśmiechnął się
do mnie Colin. - Jera jest w stanie przy tym spać, Arriane czytać książki, więc
w czym problem? - Prychnęłam tylko w odpowiedzi. Tiaaa, bo one są do tego idealnym
przykładem.
Wyjaśniając sytuację, to panuje tu istny sajgon. Colin i Thony grają w pin
ponga ( nie pomylić z grają i umieją grać w pin ponga, bo tak bynajmniej nie
jest. Obaj nawet nie potrafią dobrze trzymać paletek, a co dopiero porządnie
odbić piłki) wrzeszcząc do siebie w niebogłosy, Sam komentuje każde ich pseudo
zagrania, drąc się jak Lee Jordan z Harry'ego Pottera,
Jera - grupowa od domku Hypnosa - śpi pod stołem przytulona do swojej przytulanki, co bynajmniej w cale nie oznacza, że jest względnie cicho, bo ona przespała by nawet wybuch bomby atomowej i Hypnos jeden wie co jeszcze.
Arriane czyta już chyba piątą książkę odkąd tu przyszła ... z zatyczkami w uszach ... swoją drogą ciekawe skąd je ma. Następnym razem też jakieś muszę sobie skombinować.
Dziewczyna od Demeter gania za Leną od Hekate, która zmieniła jej doniczkę z drzewkiem różanym w kaktusa ... no świetnie teraz dochodzą do tego trzy przewrócone krzesła ... ajć biedna Lena... albo może powinnam współczuć kaktusowi?
No więc ja i ten nowy ambasador Rzymu Sha-coś tam (nie usłyszałam jak dokładnie się nazywa, bo gdy się przedstawiał na śniadaniu, to córeczki afrodyty zaczęły piszczeć wniebogłosy i plotkować jaki to on nie jest uroczy - hahaha mówcie sobie o nim co chcecie i róbcie do niego maślane oczy, ale każdy choć trochę inteligentny człowiek zauważyłby, że co jak co, ale Greków to on raczej nie lubi i wątpliwe by polubi). Swoją drogą, to po co im już trzeci ambasador. Jeden na stałe by wystarczył.
Wracając do tematu, no to siedzimy sobie i patrzymy z litością na tych wszystkich idiotów, z czego mi się chce po prostu śmiać i skończyć to spotkanie jak najszybciej oraz się w końcu porządnie wyspać, a on ma minę bardziej w stylu " za jakie grzechy muszę tu siedzieć" i "czemu to musiałem być ja". Ogólnie rzecz biorąc w całym pokoju panuje chaos i do tego brakuje tu jeszcze grupowych z czterech domków z czego:
Jera - grupowa od domku Hypnosa - śpi pod stołem przytulona do swojej przytulanki, co bynajmniej w cale nie oznacza, że jest względnie cicho, bo ona przespała by nawet wybuch bomby atomowej i Hypnos jeden wie co jeszcze.
Arriane czyta już chyba piątą książkę odkąd tu przyszła ... z zatyczkami w uszach ... swoją drogą ciekawe skąd je ma. Następnym razem też jakieś muszę sobie skombinować.
Dziewczyna od Demeter gania za Leną od Hekate, która zmieniła jej doniczkę z drzewkiem różanym w kaktusa ... no świetnie teraz dochodzą do tego trzy przewrócone krzesła ... ajć biedna Lena... albo może powinnam współczuć kaktusowi?
No więc ja i ten nowy ambasador Rzymu Sha-coś tam (nie usłyszałam jak dokładnie się nazywa, bo gdy się przedstawiał na śniadaniu, to córeczki afrodyty zaczęły piszczeć wniebogłosy i plotkować jaki to on nie jest uroczy - hahaha mówcie sobie o nim co chcecie i róbcie do niego maślane oczy, ale każdy choć trochę inteligentny człowiek zauważyłby, że co jak co, ale Greków to on raczej nie lubi i wątpliwe by polubi). Swoją drogą, to po co im już trzeci ambasador. Jeden na stałe by wystarczył.
Wracając do tematu, no to siedzimy sobie i patrzymy z litością na tych wszystkich idiotów, z czego mi się chce po prostu śmiać i skończyć to spotkanie jak najszybciej oraz się w końcu porządnie wyspać, a on ma minę bardziej w stylu " za jakie grzechy muszę tu siedzieć" i "czemu to musiałem być ja". Ogólnie rzecz biorąc w całym pokoju panuje chaos i do tego brakuje tu jeszcze grupowych z czterech domków z czego:
a) cały domek Iris jest na misji
b) cały domek Zefira jest na misji
c) cały domek Dionizosa jest na misji
d) Misę gdzieś wcięło, o ile ktoś w ogóle pamiętał powiedzieć jej o
zebraniu.
No to sobie jeszcze trochę poczekamy. Może w końcu uda im się wysadzić to
miejsce w powietrze i odwołają naradę... I w tym pięknym momencie do pokoju
wszedł Chejron, a moje marzenia o wróceniu to łóżka zostały pogrzebane. Za nim
wszedł Koushi potem Greta i na końcu wślizgnęła się jeszcze za nimi Misa.
Wszyscy byli wyraźnie czymś zaniepokojeni. No to będziemy mieli niezłą pogadankę.
- Colin, Thony skończcie już tę grę. Usiądźcie proszę wszyscy. - zaczął
Chejron - Trzeba omówić parę ważnych spraw. Nie rób takiej miny Cana, to są na
prawdę poważne sprawy. Po pierwsze musicie wiedzieć, że Arin Vento ... Jera
wstawań proszę z tej podłogi.
Zaśmiałam się w duchu. Jak zwykle wszyscy o niej zapomnieli, nie
żeby to dotyczyło także mnie, ale już dawno stwierdziłam, że do obudzenia tej
dziewczyny potrzebuję niekonwencjonalnych środków dla VIP-ów kalibru Nutella,
która na pewno nie jest dla mnie w tej chwili, w żadnym razie dostępna. Co
więcej pan Sha- coś tam najwyraźniej do tej pory nie zdawał sobie sprawy z
obecności małej i wytrzeszczył oczy, kiedy Sam zaczął wyciągać ją za nogę z pod
stołu. Z resztą nie dziwię mu się, bo wyglądało to jakby wyciągał trupa, a nie
żywą osobę. Fakt, że Jera zwykle ma szopę na głowie i jest blada bynajmniej tu
nie pomógł. Oczywiście potem stracili z
15 min na wybudzenie jej i doprowadzenie do choć pozornego stanu myślenia.
- No więc, gdy wszyscy są już w pełni przytomni - ciągnął dalej Chejron -
to kontynuując: Vento uciekł. Przed chwilą się o wszystkim ze szczegółami
dowiedziałem i ...
- Jak to uciekł - wtrąciła Lena, która najwyraźniej już zapomniała, że ma
powbijane wszędzie igły kaktusa. - Dołączył się do Astley'a? To on jest
szpiegiem? Czy komuś coś się stało? Wszyscy cali? Co na to Rzymianie? Czy
też go wspierają? - Tiaaa nie ma to jak od
razu wpadać w paranoję i wyciągać pochopne wnio ...
- Jak w ogóle możesz sugerować, że my go ... - oburzył się pan Sha- coś
tam, ale Thony bynajmniej nie zna zasady jeden mówi reszta słucha i musiał mu
przerwać.
- Kogo obchodzą rzymianie. Ryby i rzymianie głosu tu nie mają. Ja od razu
wiedziałem, że to dupek, taki sam oszust jak Astley -Nie no ten to na prawdę
przesadza każdy przecież wie, że Arin nie lubi Astley'a. No w każdym razie ja
wiem. Może powinnam to ...
- Atin nie jest taki jak Astley. - powiedziała Jera. Zaraz to im się rzeczywiście
udało się ją obudzić?!? Brawa dla Samuela! - To jest tak jakby porównywać nutellę z
królikiem, a on nie jest ani nutellą ani królikiem. Oni się nie lubią. -
dodała jakby to przesądzało całą sprawę.
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdumieniem. Może i ją znałam, ba nawet byłam
jedną z nielicznych osób które mogły
powiedzieć, że jakkolwiek ją znały i z nią w pewny sensie się przyjaźniły, ale
nawet ja nie spodziewałam się, że powie coś takiego. Ona za to jak zwykle
wszystkich zaskoczyła i jak zwykle zaraz po tym wróciła do poprzednio
wykonywanej czynności - czyli w tym
przypadku do bawienia się swoim pluszakiem.
- Yyyy tak Jera. - odezwał się w końcu Chejron - Masz rację, chyba. Nic nam
nie wiadomo o tym, żeby był szpiegiem, lub, żeby przyłączył się do
Astley'a. Możliwe, że po prostu nie chciał wracać do Rzymu. Odpowiadając na
twoje pytania Lena, to nikt nie został ranny, ani też nie dostaliśmy żadnych
nowych wiadomości od Rzymian. - pan Sha- coś tam (kurczę muszę mu wymyślić jakąś
ksywę, bo ta nazwa już długo nie pociągnie) pokiwał na potwierdzenie głową z miną wszechwiedzącego kujona, a wszyscy
odetchnęli z ulgą. Mimo wszystko ja zaczęłam się zastanawiać, co Vento chciał
osiągnąć poprzez tą ucieczkę. W całym pokoju zapadła głucha cisza. Każdy
rozważał to, co było przed chwilą powiedziane, rzecz jasna zakładamy teraz, że parę
osób, które nie wymienię po nazwisku, są w stanie sprostać tak skomplikowanemu
zadaniu jak myślenie.
- To wszystko? - spytała Arriane. Po jej minie widać było, że spytała o to
tylko z potrzeby zakończenia milczenia.
- Niestety nie. - spochmurniał Chejron - Jak już chyba wiecie, coraz więcej obozowiczów traci matki i w
dodatku Nyks coraz bardziej poszerza swoje działania. Jest duże prawdopodobieństwo, że już nawet na
terenie obozu może nie być w nocy bezpiecznie. Trzeba będzie ustalić warty, po
dwie-trzy osoby patrolujące w nocy przestrzeń w okolicach domków i przy
granicy. Trzeba mieć pewność, że nikomu nic się nie stanie. Porozstawiamy również
pochodnie, żeby choć trochę widzieć w tych ciemnościach. W dodatku jest prawdopodobieństwo,
że mamy tutaj szpiega. Dlatego proszę o zwiększenie ostrożności.
Zwiększenie ostrożności, patrole,
zgony... nie no zaczyna nam się tu robić kryminał, ale co począć. Tylko to
przeczekać. Rozejrzałam się po wszystkich. Jera nie wyglądała na przejętą, tak
w ogóle to wygląda tak jakoś... ten wyraz oczu... całkiem jak... jakby spała!
Nie gadajcie, że znowu śpi z otwartymi oczami. I co ja teraz zrobię sama w tym
wariatkowie.
- Czyli szpiegiem może być każdy z nas? - zapytał po chwili zastanowienia Sam - Ktokolwiek?
- Na przykład ktoś od Aresa - podsunął złośliwie Colin. No oczywiście, po
tym jak przegrywał z Thonym, musiał mu się jakoś odgryźć. Ludzie czego ja się po
nich spodziewałam. Rozsądku, opanowania, myślenia ... przepraszam zły adres.
- A może ty nim jesteś? - odburknął zirytowany Thony. No to zaczyna się
teraz paranoja, a ja bynajmniej nie mam
zamiaru się w to mieszać...
- Nieprawda. Ja nie... - zaczął chłopak, ale Arriane mu przerwała
- Przestańcie już, bo to nie ma sensu. Zamiast szukania szpiega, może na razie
skupmy się na rozpoznaniu prawdziwego wroga.
- A co przeszkadza ci to? -
dorzuciła Lena - Może sama jeste...
- SPOKÓJ! - krzyknął Chejron - Wzajemne obwinianie się nie ma teraz sensu.
W tej chwili najważniejsze jest zapobiegnięcie dalszym posunięciom Astley'a i
Nyks oraz te zgony.
- To na pewno wszystko wina Astley'a - ciągnął dalej swoje Thony - Zabija
matki obozowiczów, żeby się do niego przyłączyli. Już zanim odszedł z obozu był
dziwny. To przez niego ...
- Naprawdę myślisz, że ktoś kto stracił matkę, życzy tego też innym? -
spytała Jera - Myślisz, że uważa, że jak zabije nam matki do się do niego przyłączymy? Może i nie znam się na
życiu, ale wydaje mi się, że jeżeli ktoś ci zabiję matkę, to raczej nie
będziesz mu pomagać w planach. Ty w ogóle wiesz co to znaczy stracić matkę? To
wszystko wina Nutelli.
Wszystkich zamurowało bo:
a) Od kiedy Jera mówi z sensem
b) Co do cholery ma do tego nutella
c) Ona mimo wszystko ma jednak rację
d) Kiedy zdążyła się do jasnej
ciasnej obudzić
e) Przez chwilę wyglądała jakby na prawdę wiedziała co mówi
- Ktoś mi wytłumaczy co do cholery ma z tym wszystkim wspólnego Nutella i króliki.
- nie wytrzymał sha- coś tam... yyyyyyyyyy NA PRAWDĘ muszę mu coś wymyślić. Co
tu się dziwić, w końcu, chyba po raz pierwszy spotkał Jerę i jej antykrólikowo-nutellowe
przekonania. No ale w każdym bądź razie i tak go nikt nie słuchał. Nikt nie
był w stanie nic powiedzieć. Cóż cała ta
wypowiedź na temat naszego drogiego pana A. to był faktycznie strzał w
dziesiątkę, ale znając ich wszystkich zaraz zaczną się kłócić, a cała przemowa
młodej pójdzie w zapomnienie. Czemu to ja jestem tu tą jedyną rozsądną?!? Dobra
coś trzeba z tym zrobić.
- Jera ma po trochu racji.- odezwałam się w końcu - Cała ta sprawa jest już
dość poplątana. Jak dotąd nie ma wystarczających dowodów na to, że to Astley
zabija. Moim zdaniem na razie powinniśmy skupić się na ochronie obozu przed
Nyks. - Teraz z kolei wszyscy zaczęli gapić się na mnie. Ludzie czy to takie
dziwne, że coś powiedziałam. No dobra to była moja pierwsza dłuższa wypowiedź
już od dłuższego czasu, ale bez przesady.
Poparzyłam po wszystkich. Najwyraźniej wszyscy byli zadowolenie z podjętych decyzji, bo zaczęli się zachowywać względnie po staremu. Jera spokojnie spała na krześle, a przepraszam już pod krzesłem, Colin siedział spokojnie z założonymi rękami, czekając na dalszy ciąg wydarzeń, Greta wpatrywała się ze znudzeniem w sufit, bliźniaki od Hermesa siedziały sobie razem w kącie, Thony... zachowywał się jak Thony, dziewczyna od Demeter głaskała czule doniczkę swojego kaktusa (najwyraźniej zapomniała już, że jeszcze przed chwilą był jej ukochanym krzaczkiem róży), Lena wyczarowywała sobie kolorowe chmurki, a nasz drogi ambasador wyraźnie nad czymś myślał. Nie no muszę gdzieś to zapisać, że rzymianie potrafią myśleć.Swoją drogą ciekawe czy wie, że kolorowe chmurki Leny latają mu wokół głowy. - Dobrze możecie się rozejść. - powiedział Chejron. Najwyraźniej i on zauważył, że i tak nikt już nie zwraca uwagi na całą sprawę. - Jutro wywieszę listę z rozpiską patroli. Samuelu zostań jeszcze chwilę musze z tobą porozmawiać na temat tych pochodni.
Przeciągnęłam się i moje spojrzenie padło na Jerę. No tak ona jak zwykle sobie słodko śpi, a ja jak zwykle muszę ją zbierać z podłogi. Westchnęłam, wzięłam ją na ręce i ruszyłam do wyjścia. Cholera niby taka chudzina a waży z tonę. Co ona na Hadesa je? Później zrobię jej chyba wykład na temat dobrego odżywiania się. Zbiegłam po schodach wielkiego domu i ruszyłam w stronę domku Hypnosa. Po drodze zaczęłam się zastanawiać, dlaczego jej po prostu nie obudzę, ale gdy tylko na nią popatrzyłam stwierdziłam, że po tym jak w tym tygodniu już 68 razy ją brutalnie obudziłam [wlicza się w to zrzucanie z jej łóżka piętrowego, grożenie nutellą, rzucanie w nią królikiem, oblewanie lodowatą wodą czy po prostu powiedzie na głos Arin, albo Vento (ma zwyczaj traktować go jako kochanego starszego braciszka, co z tego, że on tak nie uważa i ogólnie gdy był w obozie, to ciągle za nim łaziła)] , to ten jeden raz jej odpuszczę i dam się wyspać. Toteż odniosłam ją tylko do domku i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
- Ona ma rację. Nie powinniśmy oceniać czyja to wina na podstawie samych
domysłów. Wtedy obie strony były by poszkodowane. - odezwał się Sha- coś tam.
Szczerze to nie spodziewałam się, że akurat on mnie poprze. Cóż najwyraźniej to
kogo lubi, a kogo nie ma wpływu na jego decyzje. Może nie będzie takim złym
ambasadorem jak zakładałam z początku. A teraz zgadnijcie co się stało! No
oczywiście wszyscy zaczęli patrzeć to na mnie, to na naszego drogiego Sha - coś
tam, a na koniec na Chejrona i wyraźnie oczekiwali na kontynuację i dalszą
wypowiedź z jego strony. Ludzie użyjcie w końcu własnych mózgów!
- No więc. Tak jak wspomnieli moi przedmówcy - zaczął centaur - jak na razie
skupmy się na ustaleniu patroli i dalszych posunięć w sprawie ochrony obozu.
Jakieś uwagi, lub propozycje?
- Wydaje mi się, że nie powinniśmy przydzielać
do patroli obozowiczów poniżej czternastego, yyyy trzynastego roku życia, oraz
lepiej, żeby byli to raczej ludzie,
którzy potraktują te zadanie bardziej poważnie.
- Zgadzam się z Arriane trzynaście lat to minimum... przydało by się dodać
też do każdej grupy kogoś doświadczonego. - wtrącił Colin. Wow w końcu zaczął
zachowywać się odpowiednio do swojego wieku, a nie jak przedszkolak. Aż wzruszyłam
się to piękną przemową. Poprosimy brawa dla sir Shadow'a! Dobra żartowałam, ale trzeba przyznać, że o ile
chłopak się nie wygłupia (co zdarza się bynajmniej nie często) to faktycznie
potrafi myśleć i do czegoś się przydać.
Poparzyłam po wszystkich. Najwyraźniej wszyscy byli zadowolenie z podjętych decyzji, bo zaczęli się zachowywać względnie po staremu. Jera spokojnie spała na krześle, a przepraszam już pod krzesłem, Colin siedział spokojnie z założonymi rękami, czekając na dalszy ciąg wydarzeń, Greta wpatrywała się ze znudzeniem w sufit, bliźniaki od Hermesa siedziały sobie razem w kącie, Thony... zachowywał się jak Thony, dziewczyna od Demeter głaskała czule doniczkę swojego kaktusa (najwyraźniej zapomniała już, że jeszcze przed chwilą był jej ukochanym krzaczkiem róży), Lena wyczarowywała sobie kolorowe chmurki, a nasz drogi ambasador wyraźnie nad czymś myślał. Nie no muszę gdzieś to zapisać, że rzymianie potrafią myśleć.Swoją drogą ciekawe czy wie, że kolorowe chmurki Leny latają mu wokół głowy. - Dobrze możecie się rozejść. - powiedział Chejron. Najwyraźniej i on zauważył, że i tak nikt już nie zwraca uwagi na całą sprawę. - Jutro wywieszę listę z rozpiską patroli. Samuelu zostań jeszcze chwilę musze z tobą porozmawiać na temat tych pochodni.
Przeciągnęłam się i moje spojrzenie padło na Jerę. No tak ona jak zwykle sobie słodko śpi, a ja jak zwykle muszę ją zbierać z podłogi. Westchnęłam, wzięłam ją na ręce i ruszyłam do wyjścia. Cholera niby taka chudzina a waży z tonę. Co ona na Hadesa je? Później zrobię jej chyba wykład na temat dobrego odżywiania się. Zbiegłam po schodach wielkiego domu i ruszyłam w stronę domku Hypnosa. Po drodze zaczęłam się zastanawiać, dlaczego jej po prostu nie obudzę, ale gdy tylko na nią popatrzyłam stwierdziłam, że po tym jak w tym tygodniu już 68 razy ją brutalnie obudziłam [wlicza się w to zrzucanie z jej łóżka piętrowego, grożenie nutellą, rzucanie w nią królikiem, oblewanie lodowatą wodą czy po prostu powiedzie na głos Arin, albo Vento (ma zwyczaj traktować go jako kochanego starszego braciszka, co z tego, że on tak nie uważa i ogólnie gdy był w obozie, to ciągle za nim łaziła)] , to ten jeden raz jej odpuszczę i dam się wyspać. Toteż odniosłam ją tylko do domku i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Kurcze to dopiero początek dnia, a mi już chce
się spać, jakbym nie spała od 20h. Siedziałam teraz na strzelnicy, pod drzewem odpoczywając
z zamkniętymi oczami po udanych seriach strzałów z łuku. Pięć razy po trzynaście
strzałów w dziesiątkę. Nic niezwykłego jak na dziecko Apolla.
- Przepraszam mogłabyś mi powiedzieć, gdzie znajduje się tutaj
Arena? - otworzyłam oczy i ze zdziwieniem odkryłam, że mam przed sobą pana Sha
- coś tam.
-Jasne, tylko mógłbyś mi jeszcze raz powiedzieć jak się
nazywasz, bo na śniadaniu nie słyszałam co mówiłeś, gdy się przedstawiałeś.
- Jestem Shane Parker, syn Nemezis, centurion piątej kohorty, obecnie zastępca ambasadora rzymian.
Uśmiechnęłam się lekko. Niby jest poważny i w ogóle, ale dla mnie to jest po prostu śmieszne, zresztą jak cała ta rzymska dyscyplina.
- Miło mi. Jestem Nicole Cana Lore, córka Apolla, obecnie zastępcza grupowa domku nr 7, ale mów mi po prostu Cana - dziwnie się czułam tak się tytułując, ale on się przedstawił dokładnie, to i ja nie będę gorsza. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że przypatruje się tarczom z których jeszcze nie zebrałam ostatniej serii strzałów.
- To ty strzelałaś? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową - Niezła jesteś. Ja pewnie nawet raz bym nie trafił.
- To nic takiego. - Spojrzał na mnie unosząc jedną brew. - Naprawdę, dla mnie to normalne, zresztą jest w obozie kilka osób, które potrafiły by to powtórzyć. - chyba, no ale tego to już mu nie powiem.
- Jeśli tak uważasz. - odparł, ale po jego minie stwierdziłam, że raczej mi nie wierzy. Ludzie a co miałam mu powiedzieć, że to dla mnie banalne i że nigdy nie pudłuje?
-To gdzie jest ta arena? -zapytał.
- Musisz przejść przez strumień i... kurcze nie wiem jak to wyjaśnić. Może po prostu cię tam zaprowadzę co?
- Dobra mi to obojętne.
-Tylko poczekaj chwilę, muszę zebrać swoje rzeczy.
- Jestem Shane Parker, syn Nemezis, centurion piątej kohorty, obecnie zastępca ambasadora rzymian.
Uśmiechnęłam się lekko. Niby jest poważny i w ogóle, ale dla mnie to jest po prostu śmieszne, zresztą jak cała ta rzymska dyscyplina.
- Miło mi. Jestem Nicole Cana Lore, córka Apolla, obecnie zastępcza grupowa domku nr 7, ale mów mi po prostu Cana - dziwnie się czułam tak się tytułując, ale on się przedstawił dokładnie, to i ja nie będę gorsza. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że przypatruje się tarczom z których jeszcze nie zebrałam ostatniej serii strzałów.
- To ty strzelałaś? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową - Niezła jesteś. Ja pewnie nawet raz bym nie trafił.
- To nic takiego. - Spojrzał na mnie unosząc jedną brew. - Naprawdę, dla mnie to normalne, zresztą jest w obozie kilka osób, które potrafiły by to powtórzyć. - chyba, no ale tego to już mu nie powiem.
- Jeśli tak uważasz. - odparł, ale po jego minie stwierdziłam, że raczej mi nie wierzy. Ludzie a co miałam mu powiedzieć, że to dla mnie banalne i że nigdy nie pudłuje?
-To gdzie jest ta arena? -zapytał.
- Musisz przejść przez strumień i... kurcze nie wiem jak to wyjaśnić. Może po prostu cię tam zaprowadzę co?
- Dobra mi to obojętne.
-Tylko poczekaj chwilę, muszę zebrać swoje rzeczy.
Wstałam, otrzepałam
się z ziemi rozejrzałam dookoła. Podniosłam swój łuk i zciągnęłam z niego
cięciwę. Następnie podeszłam do tarcz i powyciągałam z nich swoje strzały, które włożyłam do kołczana przywieszonego u mojego boku.
- No to chodź. - powiedziałam w końcu.- Sorry, że musiałeś czekać.
- Nie ma sprawy.
Szliśmy przez chwilę w ciszy i zauważyłam, że chyba nad czymś nieźle się meczy, więc zapytałam:
- Masz może jakieś pytanie, bo chyba nad czymś się zastanawiasz co nie? - spojrzał na mnie trochę zaskoczony. Co się dziwić nie raz ludzi zaskakuje, że czytam z nich jak z otwartej księgi, ale biorąc pod uwagę, że 3/4 wolnego czasu spędzam na obserwowaniu co się dzieje w obozie, to raczej nic dziwnego.
- Noo tak jakby. Przyjaźnisz się z tą ciągle śpiącą dziewczyną, co nie?
- No tak jakby - odparłam przeczuwając o co za chwilę zapyta.
- To o co chodziło jej z tą Nutellą i królikami? -wypalił i od razu stanął, patrząc się na mnie ze zdziwieniem, bo mimo, że byłam prawie pewna, że o to zapyta, to dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Powiedziałem coś nie tak - zapytał zdezorientowany.
- Nie po prostu, jakby to ująć ... no tak naprawdę, to nikt do końca nie wie o co jej chodzi z tym wszystkim. Po prostu uważa, że króliki i Nutella to czyste zło i wróg numer 1. Nie przejmuj sie tym. - odparłam, gdy się już trochę uspokoiłam.
- Acha, dzięki myślałem, że może to coś ważnego, czy coś.
- No to chodź. - powiedziałam w końcu.- Sorry, że musiałeś czekać.
- Nie ma sprawy.
Szliśmy przez chwilę w ciszy i zauważyłam, że chyba nad czymś nieźle się meczy, więc zapytałam:
- Masz może jakieś pytanie, bo chyba nad czymś się zastanawiasz co nie? - spojrzał na mnie trochę zaskoczony. Co się dziwić nie raz ludzi zaskakuje, że czytam z nich jak z otwartej księgi, ale biorąc pod uwagę, że 3/4 wolnego czasu spędzam na obserwowaniu co się dzieje w obozie, to raczej nic dziwnego.
- Noo tak jakby. Przyjaźnisz się z tą ciągle śpiącą dziewczyną, co nie?
- No tak jakby - odparłam przeczuwając o co za chwilę zapyta.
- To o co chodziło jej z tą Nutellą i królikami? -wypalił i od razu stanął, patrząc się na mnie ze zdziwieniem, bo mimo, że byłam prawie pewna, że o to zapyta, to dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Powiedziałem coś nie tak - zapytał zdezorientowany.
- Nie po prostu, jakby to ująć ... no tak naprawdę, to nikt do końca nie wie o co jej chodzi z tym wszystkim. Po prostu uważa, że króliki i Nutella to czyste zło i wróg numer 1. Nie przejmuj sie tym. - odparłam, gdy się już trochę uspokoiłam.
- Acha, dzięki myślałem, że może to coś ważnego, czy coś.
Westchnęłam tylko.
Tak na prawdę to podejrzewałam, że całe te antykrólikowo-nutellowe poglądy mają
swój początek w jakiejś głupiej wypowiedzi Vento, ale już nic na to nie mogę
poradzić.
- Chodźmy już na tę arenę.
- Aha. - i poszliśmy.
- Chodźmy już na tę arenę.
- Aha. - i poszliśmy.
_______________________________
Brawa dla Firnen, która mnie wciągnęła w ten rozdział! :) A tak na serio to myślałam, że nigdy go nie skończę. Same poprawki w Wordzie dodały mu trzy strony. xD No ale mam nadzieję, że rozdział się spodobał i nie jest taki dziwny jak mi się wydaje. :P Nie mam żadnych specjalnych próśb co do tego jak ma być kontynuowany. Proszę tylko o to, że gdyby następca chciał wpleść w fabułę Jerę to żeby się ze mną skontaktował, bo to naprawdę skomplikowana postać i nawet ja ją ledwo ogarniam. Życzę wszystkim miłego końca weekendu! ;)
{YAY. YAY. Nie przyczepię się do niczego, prócz:
OdpowiedzUsuń- Aha piszemy przez samo 'h'
- A spokój piszemy przez 'ó'
Poza tym Jera jest świetna i co ona do jasnej cholery ma z tąs nutellą?!}
Madee&Noe
[ Jeszcze sama do końca nie wiem o co jej z tym wszystkim chodzi xD Dzięki, że mi powiedziałaś o tych błędach, ale gdzie ty znalazłaś słowo spokój? Bo serio nie mam pojęcia kiedy je pisałam :P]
OdpowiedzUsuń~ Cana/Jera
[ Dobra znalazłam już nie trzeba ;) ]
OdpowiedzUsuń~ Cana/Jera
[Sha - cośtam. Boże, rozbrajające :')
OdpowiedzUsuńKocham Jere <333 Cudowna, na Hadesa, cudowna :')
Poprosimy brawa dla sir Shadow'a! XDDDDDDD]
~ Rejczi
Shailene/Colin/Ruby/Eren
[ Zastanawiałam się jak go jeszcze inaczej można nazwać niż Sha - coś tam, ale nie miałam żadnego pomysłu na fajny skrót, więc zostało Sha - coś tam xD]
OdpowiedzUsuń~ Cana/Jera
[" kurczę muszę mu wymyślić jakąś ksywę, bo ta nazwa już długo nie pociągnie" :') Cudowne.
OdpowiedzUsuńNIE NYX. NYKS. POLSKA. NIE AMERYKA. HALO. I zły zapis dialogu :") Za dużo tego "bynajmniej". Co trzecie zdanie, no! Liczby ponad to zapisuje się słownie. Jera wydaje mi się... dziwna. Trochę przesadzona. ale Cana jak zwykle świetna ;3 ogółem trochę przerysowane, ale nie jest źle]
~Eller (Sharon, Adam, Ilse)
{fajnie, fajnie :3 tylko że piszesz trochę chaotycznie i czasami się gubię, ale to jest do ogarnięcia ;) }
OdpowiedzUsuń-Aleks
[POSŁODZIŁAŚ NUTELLĄ, TERAZ JA WKRACZAM Z SOLĄ XDD
OdpowiedzUsuńPewnie mnie znienawidzisz za ten komentarz xD
1. Gdzie moja scena opierniczu?!
2. [to, co u Eller]
3. piszesz za luźnym stylem. Ja rozumiem, że p. Przybylska tego nie sprawdza, no ale.... ;_;
4. [tutaj coś miało być, ale zapomniałam co xD]
TEŻ CIĘ KOCHAM XD]
Tanar/Arin/Koushi/Misa, czyli Firnen
" [to co Eller]" :')
Usuń[NUTELLA NIC NIKOMU NIE ZROBIŁA! Grrrrr...
OdpowiedzUsuńRozdział spoko, parę literówek no i tekst troszkę niezrozumiały, ale ja tu nie jestem w tych "dobrych z pisania".]
Angela/ Tobias / Izzy