sobota, 20 września 2014

"To wszystko wina Nutelli" - bo to takie oczywiste, czyż nie?

Cana

     Cóż odkąd Sharon wraz ze swoją świtą wyruszyła na poszukiwania, a za nimi reszta grup, minęły już trzy monotonne, nudne, nieciekawe, powtarzające się, nudne, spokojne, nudne, schematyczne ... mówiłam już może, że nudne? - dni.
-5-0 ! 
 Tak właściwie, to gdyby nie okoliczności,  były by zwykłymi dniami emanującymi codziennością, a nikt nie zwróciłby nawet na to najmniejszej uwagi. No ale cóż, jest jak jest i nic na to nie poradzimy.
-6-0 !
 Siedzimy teraz sobie w domu głównym ...
-6-1 !
 przy stole do pin ponga i czekamy aż Chejron łaskawie przyjdzie na tę spotkenio-naradę grupowych, czy też jak w moim przypadku ich zastępców. Gdyby nie ta narada pewnie jadłabym jeszcze śniadanie...
- 7-1 !!! 
nie przejmując się wszystkimi idiotami zamieszkującymi ten dziwny świat, gdzie mówi się, że rodziny się nie wybiera i nie powinno się traktować człowieka ze względu kim są jego rodzice, a i tak  masa potworów, bogów i Atena wie co jeszcze chce cię za to zabić ...
- 8-1! Dawaj Colin! Dasz radę!
- Moglibyście łaskawie trochę ciszej?!? - nie wytrzymałam. - Tu nawet myśleć się nie da!
- Soorrryy, ale my tu gramy na prawdę ważny mecz. Jakoś musimy ogłaszać stan wyniku co nie? - odpowiedział mi łaskawie Sam, który przyszedł w zastępstwie za Tanar. Swoją drogą to od kiedy to on się udziela społecznie?
- Ale chyba tylko tobie to jak na razie przeszkadza. - uśmiechnął się do mnie Colin. - Jera jest w stanie przy tym spać, Arriane czytać książki, więc w czym problem? - Prychnęłam tylko w odpowiedzi. Tiaaa, bo one są do tego idealnym przykładem.


     Wyjaśniając sytuację, to panuje tu istny sajgon. Colin i Thony grają w pin ponga ( nie pomylić z grają i umieją grać w pin ponga, bo tak bynajmniej nie jest. Obaj nawet nie potrafią dobrze trzymać paletek, a co dopiero porządnie odbić piłki) wrzeszcząc do siebie w niebogłosy, Sam komentuje każde ich pseudo zagrania, drąc się jak Lee Jordan z Harry'ego Pottera,
Jera - grupowa od domku Hypnosa - śpi pod stołem przytulona do swojej przytulanki, co bynajmniej w cale nie oznacza, że jest względnie cicho, bo ona przespała by nawet wybuch bomby atomowej i Hypnos jeden wie co jeszcze.
Arriane czyta już chyba piątą książkę odkąd tu przyszła ... z zatyczkami w uszach ... swoją drogą ciekawe skąd je ma. Następnym razem też jakieś muszę sobie skombinować.
Dziewczyna od Demeter gania za Leną od Hekate, która zmieniła jej doniczkę z drzewkiem różanym w kaktusa ... no świetnie teraz dochodzą do tego trzy przewrócone krzesła ... ajć biedna Lena... albo może powinnam współczuć kaktusowi?
No więc ja i ten nowy ambasador Rzymu Sha-coś tam (nie usłyszałam jak dokładnie się nazywa, bo gdy się przedstawiał na śniadaniu, to córeczki afrodyty zaczęły piszczeć wniebogłosy i  plotkować jaki to on nie jest uroczy - hahaha mówcie sobie  o nim co chcecie i róbcie do niego maślane oczy, ale każdy choć trochę inteligentny człowiek zauważyłby, że co jak co, ale Greków to on raczej nie lubi i wątpliwe by polubi). Swoją drogą, to po co im już trzeci ambasador. Jeden na stałe by wystarczył.
Wracając do tematu, no to siedzimy sobie i patrzymy z litością na tych wszystkich  idiotów,  z czego mi się chce po prostu śmiać i skończyć to spotkanie jak najszybciej oraz się w końcu porządnie wyspać, a on ma minę bardziej w stylu " za jakie grzechy muszę tu siedzieć" i "czemu to musiałem być ja". Ogólnie rzecz biorąc w całym pokoju panuje chaos i do tego brakuje tu jeszcze grupowych z czterech domków z czego:

a) cały domek Iris jest na misji

b) cały domek Zefira jest na misji

c) cały domek Dionizosa jest na misji

d) Misę gdzieś wcięło, o ile ktoś w ogóle pamiętał powiedzieć jej o zebraniu.


     No to sobie jeszcze trochę poczekamy. Może w końcu uda im się wysadzić to miejsce w powietrze i odwołają naradę... I w tym pięknym momencie do pokoju wszedł Chejron, a moje marzenia o wróceniu to łóżka zostały pogrzebane. Za nim wszedł Koushi potem Greta i  na końcu wślizgnęła się jeszcze za nimi Misa. Wszyscy byli wyraźnie czymś zaniepokojeni. No to będziemy mieli niezłą pogadankę.

- Colin, Thony skończcie już tę grę. Usiądźcie proszę wszyscy. - zaczął Chejron - Trzeba omówić parę ważnych spraw. Nie rób takiej miny Cana, to są na prawdę poważne sprawy. Po pierwsze musicie wiedzieć, że Arin Vento ... Jera wstawań proszę z tej podłogi. 


     Zaśmiałam się w duchu. Jak zwykle wszyscy o niej zapomnieli, nie żeby to dotyczyło także mnie, ale już dawno stwierdziłam, że do obudzenia tej dziewczyny potrzebuję niekonwencjonalnych  środków dla VIP-ów kalibru Nutella, która na pewno nie jest dla mnie w tej chwili, w żadnym razie dostępna. Co więcej pan Sha- coś tam najwyraźniej do tej pory nie zdawał sobie sprawy z obecności małej i wytrzeszczył oczy, kiedy Sam zaczął wyciągać ją za nogę z pod stołu. Z resztą nie dziwię mu się, bo wyglądało to jakby wyciągał trupa, a nie żywą osobę. Fakt, że Jera zwykle ma szopę na głowie i jest blada bynajmniej tu nie pomógł.  Oczywiście potem stracili z 15 min na wybudzenie jej i doprowadzenie do choć pozornego stanu myślenia.
- No więc, gdy wszyscy są już w pełni przytomni - ciągnął dalej Chejron - to kontynuując: Vento uciekł. Przed chwilą  się  o wszystkim ze szczegółami dowiedziałem i ...
- Jak to uciekł - wtrąciła Lena, która najwyraźniej już zapomniała, że ma powbijane wszędzie igły kaktusa. - Dołączył się do Astley'a? To on jest szpiegiem? Czy komuś coś się stało? Wszyscy cali? Co na to Rzymianie? Czy też  go wspierają? - Tiaaa nie ma to jak od razu wpadać w paranoję i wyciągać pochopne wnio ...
- Jak w ogóle możesz sugerować, że my go ... - oburzył się pan Sha- coś tam, ale Thony bynajmniej nie zna zasady jeden mówi reszta słucha i musiał mu przerwać.
- Kogo obchodzą rzymianie. Ryby i rzymianie głosu tu nie mają. Ja od razu wiedziałem, że to dupek, taki sam oszust jak Astley -Nie no ten to na prawdę przesadza każdy przecież wie, że Arin nie lubi Astley'a. No w każdym razie ja wiem. Może powinnam to ...
- Atin nie jest taki jak Astley. - powiedziała Jera. Zaraz to im się rzeczywiście udało się ją obudzić?!? Brawa dla Samuela! - To jest tak jakby porównywać nutellę z królikiem, a on nie jest ani nutellą ani królikiem. Oni się nie lubią. - dodała jakby to przesądzało całą sprawę.

     Wszyscy spojrzeli na nią ze zdumieniem. Może i ją znałam, ba nawet byłam jedną z nielicznych osób które  mogły powiedzieć, że jakkolwiek ją znały i z nią w pewny sensie się przyjaźniły, ale nawet ja nie spodziewałam się, że powie coś takiego. Ona za to jak zwykle wszystkich zaskoczyła i jak zwykle zaraz po tym wróciła do poprzednio wykonywanej czynności -  czyli w tym przypadku do bawienia się swoim pluszakiem.
- Yyyy tak Jera. - odezwał się w końcu Chejron - Masz rację, chyba. Nic nam nie wiadomo o tym,  żeby był szpiegiem, lub, żeby przyłączył się do Astley'a. Możliwe, że po prostu nie chciał wracać do Rzymu. Odpowiadając na twoje pytania Lena, to nikt nie został ranny, ani też nie dostaliśmy żadnych nowych wiadomości od Rzymian. - pan Sha- coś tam (kurczę muszę mu wymyślić jakąś ksywę, bo ta nazwa już długo nie pociągnie) pokiwał na potwierdzenie głową z miną wszechwiedzącego kujona, a wszyscy odetchnęli z ulgą. Mimo wszystko ja zaczęłam się zastanawiać, co Vento chciał osiągnąć poprzez tą ucieczkę. W całym pokoju zapadła głucha cisza. Każdy rozważał to, co było przed chwilą powiedziane, rzecz jasna zakładamy teraz, że parę osób, które nie wymienię po nazwisku, są w stanie sprostać tak skomplikowanemu zadaniu jak myślenie.
- To wszystko? - spytała Arriane. Po jej minie widać było, że spytała o to tylko z potrzeby zakończenia milczenia.
- Niestety nie. - spochmurniał Chejron - Jak już chyba wiecie, coraz więcej obozowiczów traci matki i w dodatku Nyks coraz bardziej poszerza swoje działania. Jest duże prawdopodobieństwo, że już nawet na terenie obozu może nie być w nocy bezpiecznie. Trzeba będzie ustalić warty, po dwie-trzy osoby patrolujące w nocy przestrzeń w okolicach domków i przy granicy. Trzeba mieć pewność, że nikomu nic się nie stanie. Porozstawiamy również pochodnie, żeby choć trochę widzieć w tych ciemnościach. W dodatku jest prawdopodobieństwo, że mamy tutaj szpiega. Dlatego proszę o zwiększenie ostrożności.

     Zwiększenie ostrożności, patrole, zgony... nie no zaczyna nam się tu robić kryminał, ale co począć. Tylko to przeczekać. Rozejrzałam się po wszystkich. Jera nie wyglądała na przejętą, tak w ogóle to wygląda tak jakoś... ten wyraz oczu... całkiem jak... jakby spała! Nie gadajcie, że znowu śpi z otwartymi oczami. I co ja teraz zrobię sama w tym wariatkowie.
- Czyli szpiegiem może być każdy z nas? - zapytał po chwili zastanowienia Sam - Ktokolwiek?
- Na przykład ktoś od Aresa - podsunął złośliwie Colin. No oczywiście, po tym jak przegrywał z Thonym, musiał mu się jakoś odgryźć. Ludzie czego ja się po nich spodziewałam. Rozsądku, opanowania, myślenia ... przepraszam zły adres.
- A może ty nim jesteś? - odburknął zirytowany Thony. No to zaczyna się teraz paranoja, a ja bynajmniej  nie mam zamiaru się w to mieszać...
- Nieprawda. Ja nie... - zaczął chłopak, ale Arriane mu przerwała - Przestańcie już, bo to nie ma sensu. Zamiast szukania szpiega, może na razie skupmy się na rozpoznaniu prawdziwego wroga.
-  A co przeszkadza ci to? - dorzuciła Lena - Może sama jeste...
- SPOKÓJ! - krzyknął Chejron - Wzajemne obwinianie się nie ma teraz sensu. W tej chwili najważniejsze jest zapobiegnięcie dalszym posunięciom Astley'a i Nyks oraz te zgony.
- To na pewno wszystko wina Astley'a - ciągnął dalej swoje Thony - Zabija matki obozowiczów, żeby się do niego przyłączyli. Już zanim odszedł z obozu był dziwny. To przez niego ...
- Naprawdę myślisz, że ktoś kto stracił matkę, życzy tego też innym? - spytała Jera - Myślisz, że uważa, że jak zabije nam matki do się do  niego przyłączymy? Może i nie znam się na życiu, ale wydaje mi się, że jeżeli ktoś ci zabiję matkę, to raczej nie będziesz mu pomagać w planach. Ty w ogóle wiesz co to znaczy stracić matkę? To wszystko wina Nutelli.

Wszystkich zamurowało bo:

 a) Od kiedy Jera mówi z sensem

b) Co do cholery ma do tego nutella

c) Ona mimo wszystko ma jednak rację

d)  Kiedy zdążyła się do jasnej ciasnej obudzić

e) Przez chwilę wyglądała jakby na prawdę wiedziała co mówi

- Ktoś mi wytłumaczy co do cholery ma z tym wszystkim wspólnego Nutella i króliki. - nie wytrzymał sha- coś tam... yyyyyyyyyy NA PRAWDĘ muszę mu coś wymyślić. Co tu się dziwić, w końcu, chyba po raz pierwszy spotkał Jerę i jej antykrólikowo-nutellowe przekonania. No ale w każdym bądź razie i tak go nikt nie słuchał. Nikt nie był w stanie nic powiedzieć. Cóż cała ta wypowiedź na temat naszego drogiego pana A. to był faktycznie strzał w dziesiątkę, ale znając ich wszystkich zaraz zaczną się kłócić, a cała przemowa młodej pójdzie w zapomnienie. Czemu to ja jestem tu tą jedyną rozsądną?!? Dobra coś trzeba z tym zrobić.
- Jera ma po trochu racji.- odezwałam się w końcu - Cała ta sprawa jest już dość poplątana. Jak dotąd nie ma wystarczających dowodów na to, że to Astley zabija. Moim zdaniem na razie powinniśmy skupić się na ochronie obozu przed Nyks. - Teraz z kolei wszyscy zaczęli gapić się na mnie. Ludzie czy to takie dziwne, że coś powiedziałam. No dobra to była moja pierwsza dłuższa wypowiedź już od dłuższego czasu, ale bez przesady.
- Ona ma rację. Nie powinniśmy oceniać czyja to wina na podstawie samych domysłów. Wtedy obie strony były by poszkodowane. - odezwał się Sha- coś tam. Szczerze to nie spodziewałam się, że akurat on mnie poprze. Cóż najwyraźniej to kogo lubi, a kogo nie ma wpływu na jego decyzje. Może nie będzie takim złym ambasadorem jak zakładałam z początku. A teraz zgadnijcie co się stało! No oczywiście wszyscy zaczęli patrzeć to na mnie, to na naszego drogiego Sha - coś tam, a na koniec na Chejrona i wyraźnie oczekiwali na kontynuację i dalszą wypowiedź z jego strony. Ludzie użyjcie w końcu własnych mózgów!
- No więc. Tak jak wspomnieli moi przedmówcy - zaczął centaur - jak na razie skupmy się na ustaleniu patroli i dalszych posunięć w sprawie ochrony obozu. Jakieś uwagi, lub propozycje?
- Wydaje  mi się, że nie powinniśmy przydzielać do patroli obozowiczów poniżej czternastego, yyyy trzynastego roku życia, oraz lepiej, żeby byli to raczej ludzie,  którzy potraktują te zadanie bardziej poważnie.
- Zgadzam się z Arriane trzynaście lat to minimum... przydało by się dodać też do każdej grupy kogoś doświadczonego. - wtrącił Colin. Wow w końcu zaczął zachowywać się odpowiednio do swojego wieku, a nie jak przedszkolak. Aż wzruszyłam się to piękną przemową. Poprosimy brawa dla sir Shadow'a! Dobra  żartowałam, ale trzeba przyznać, że o ile chłopak się nie wygłupia (co zdarza się bynajmniej nie często) to faktycznie potrafi myśleć i do czegoś się przydać.

     Poparzyłam po wszystkich. Najwyraźniej wszyscy byli zadowolenie z podjętych decyzji, bo zaczęli się zachowywać względnie po staremu. Jera spokojnie spała na krześle, a przepraszam już pod krzesłem, Colin siedział spokojnie z założonymi rękami, czekając na dalszy ciąg wydarzeń, Greta wpatrywała się ze znudzeniem w sufit, bliźniaki od Hermesa siedziały sobie razem w kącie, Thony... zachowywał się jak Thony, dziewczyna od Demeter głaskała czule doniczkę swojego kaktusa (najwyraźniej zapomniała już, że jeszcze przed chwilą był jej ukochanym krzaczkiem róży),  Lena wyczarowywała sobie kolorowe chmurki, a nasz drogi ambasador wyraźnie nad czymś myślał. Nie no muszę gdzieś to zapisać, że rzymianie potrafią myśleć.Swoją drogą ciekawe czy wie, że kolorowe chmurki Leny latają mu wokół głowy. - Dobrze możecie się rozejść. - powiedział Chejron. Najwyraźniej i on zauważył, że i tak nikt już nie zwraca uwagi na całą sprawę. - Jutro wywieszę listę z rozpiską patroli. Samuelu zostań jeszcze chwilę musze z tobą porozmawiać na temat tych pochodni.

     Przeciągnęłam się i moje spojrzenie padło na Jerę. No tak ona jak zwykle sobie słodko śpi, a ja jak zwykle muszę ją zbierać z podłogi. Westchnęłam, wzięłam ją na ręce i ruszyłam do wyjścia. Cholera niby taka chudzina a waży z  tonę. Co ona na Hadesa je? Później zrobię jej chyba wykład na temat dobrego odżywiania się. Zbiegłam po schodach wielkiego domu i ruszyłam w stronę domku Hypnosa. Po drodze zaczęłam się zastanawiać, dlaczego jej po prostu nie obudzę, ale gdy tylko na nią popatrzyłam stwierdziłam, że po tym jak w tym tygodniu już 68 razy ją brutalnie obudziłam [wlicza się w to zrzucanie z jej łóżka piętrowego, grożenie nutellą, rzucanie w nią królikiem, oblewanie lodowatą wodą czy po prostu powiedzie na głos Arin, albo Vento (ma zwyczaj traktować go jako kochanego starszego braciszka, co z tego, że on tak nie uważa i ogólnie gdy był w obozie, to ciągle za nim łaziła)] , to ten jeden raz jej odpuszczę i dam się wyspać. Toteż odniosłam ją tylko do domku i wyszłam zamykając za sobą drzwi.


      Kurcze to dopiero początek dnia, a mi już chce się spać, jakbym nie spała od 20h. Siedziałam teraz na strzelnicy, pod drzewem odpoczywając z zamkniętymi oczami po udanych seriach strzałów z łuku. Pięć razy po trzynaście strzałów w dziesiątkę. Nic niezwykłego jak na dziecko Apolla.
- Przepraszam mogłabyś mi powiedzieć, gdzie znajduje się tutaj Arena? - otworzyłam oczy i ze zdziwieniem odkryłam, że mam przed sobą pana Sha - coś tam.
-Jasne, tylko mógłbyś mi jeszcze raz powiedzieć jak się nazywasz, bo na śniadaniu nie słyszałam co mówiłeś, gdy się przedstawiałeś.
- Jestem Shane Parker, syn Nemezis, centurion piątej kohorty, obecnie zastępca ambasadora rzymian.
    Uśmiechnęłam się lekko. Niby jest poważny i w ogóle, ale dla mnie to jest po prostu śmieszne, zresztą jak cała ta rzymska dyscyplina.
- Miło mi. Jestem Nicole Cana Lore, córka Apolla, obecnie zastępcza grupowa domku nr 7, ale mów mi po prostu Cana - dziwnie się czułam tak się tytułując, ale on się przedstawił dokładnie, to i ja nie będę gorsza. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że przypatruje się tarczom z których jeszcze nie zebrałam ostatniej serii strzałów.
- To ty strzelałaś? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową - Niezła jesteś. Ja pewnie nawet raz bym nie trafił.
- To nic takiego. - Spojrzał na mnie unosząc jedną brew. - Naprawdę, dla mnie to normalne, zresztą jest w obozie kilka osób, które potrafiły by to powtórzyć. - chyba, no ale tego to już mu nie powiem.
- Jeśli tak uważasz. - odparł, ale po jego minie stwierdziłam, że raczej mi nie wierzy. Ludzie a co miałam mu powiedzieć, że to dla mnie banalne i że nigdy nie pudłuje?
-To gdzie jest ta arena? -zapytał.
- Musisz przejść przez strumień i... kurcze nie wiem jak to wyjaśnić. Może po prostu cię tam zaprowadzę co?
- Dobra mi to obojętne.

-Tylko poczekaj chwilę, muszę zebrać swoje rzeczy.

     Wstałam, otrzepałam się z ziemi rozejrzałam dookoła. Podniosłam swój łuk i zciągnęłam z niego cięciwę. Następnie podeszłam do tarcz i powyciągałam z nich swoje strzały, które włożyłam do kołczana przywieszonego u mojego boku.
- No to chodź. - powiedziałam w końcu.- Sorry, że musiałeś czekać.
- Nie ma sprawy.
Szliśmy przez chwilę w ciszy i zauważyłam, że chyba nad czymś nieźle się meczy, więc zapytałam:
- Masz może jakieś pytanie, bo chyba nad czymś się zastanawiasz co nie? - spojrzał na mnie trochę zaskoczony. Co się dziwić nie raz ludzi zaskakuje, że czytam z nich jak z otwartej księgi, ale biorąc pod uwagę, że 3/4 wolnego czasu spędzam na obserwowaniu co się dzieje w obozie, to raczej nic dziwnego.
- Noo tak jakby. Przyjaźnisz się z tą ciągle śpiącą dziewczyną, co nie?
- No tak jakby - odparłam przeczuwając o co za chwilę zapyta.
- To o co chodziło jej z tą Nutellą i królikami? -wypalił i od razu stanął, patrząc się na mnie ze zdziwieniem, bo mimo, że byłam prawie pewna, że o to zapyta, to dostałam niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Powiedziałem coś nie tak - zapytał zdezorientowany.
- Nie po prostu, jakby to ująć ... no tak naprawdę, to nikt do końca nie wie o co jej chodzi z tym wszystkim. Po prostu uważa,  że króliki i Nutella to czyste zło i wróg numer 1. Nie przejmuj sie tym. - odparłam, gdy się już trochę uspokoiłam.
- Acha, dzięki myślałem, że może to coś ważnego, czy coś.

     Westchnęłam tylko. Tak na prawdę to podejrzewałam, że całe te antykrólikowo-nutellowe poglądy mają swój początek w jakiejś głupiej wypowiedzi Vento, ale już nic na to nie mogę poradzić.
- Chodźmy już na tę arenę.
- Aha. - i poszliśmy.

_______________________________

Brawa dla Firnen, która mnie wciągnęła w ten rozdział! :) A tak na serio to myślałam, że nigdy go nie skończę. Same poprawki w Wordzie dodały mu trzy strony. xD No ale mam nadzieję, że rozdział się spodobał i nie jest taki dziwny jak mi się wydaje. :P Nie mam żadnych specjalnych próśb co do tego jak ma być kontynuowany. Proszę tylko o to, że gdyby następca chciał wpleść w fabułę Jerę to żeby się ze mną skontaktował, bo to naprawdę skomplikowana postać i nawet ja ją ledwo ogarniam. Życzę wszystkim miłego końca weekendu! ;)

10 komentarzy:

  1. {YAY. YAY. Nie przyczepię się do niczego, prócz:
    - Aha piszemy przez samo 'h'
    - A spokój piszemy przez 'ó'
    Poza tym Jera jest świetna i co ona do jasnej cholery ma z tąs nutellą?!}

    Madee&Noe

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Jeszcze sama do końca nie wiem o co jej z tym wszystkim chodzi xD Dzięki, że mi powiedziałaś o tych błędach, ale gdzie ty znalazłaś słowo spokój? Bo serio nie mam pojęcia kiedy je pisałam :P]

    ~ Cana/Jera

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Dobra znalazłam już nie trzeba ;) ]

    ~ Cana/Jera

    OdpowiedzUsuń
  4. [Sha - cośtam. Boże, rozbrajające :')
    Kocham Jere <333 Cudowna, na Hadesa, cudowna :')
    Poprosimy brawa dla sir Shadow'a! XDDDDDDD]

    ~ Rejczi
    Shailene/Colin/Ruby/Eren

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Zastanawiałam się jak go jeszcze inaczej można nazwać niż Sha - coś tam, ale nie miałam żadnego pomysłu na fajny skrót, więc zostało Sha - coś tam xD]

    ~ Cana/Jera

    OdpowiedzUsuń
  6. [" kurczę muszę mu wymyślić jakąś ksywę, bo ta nazwa już długo nie pociągnie" :') Cudowne.
    NIE NYX. NYKS. POLSKA. NIE AMERYKA. HALO. I zły zapis dialogu :") Za dużo tego "bynajmniej". Co trzecie zdanie, no! Liczby ponad to zapisuje się słownie. Jera wydaje mi się... dziwna. Trochę przesadzona. ale Cana jak zwykle świetna ;3 ogółem trochę przerysowane, ale nie jest źle]
    ~Eller (Sharon, Adam, Ilse)

    OdpowiedzUsuń
  7. {fajnie, fajnie :3 tylko że piszesz trochę chaotycznie i czasami się gubię, ale to jest do ogarnięcia ;) }
    -Aleks

    OdpowiedzUsuń
  8. [POSŁODZIŁAŚ NUTELLĄ, TERAZ JA WKRACZAM Z SOLĄ XDD
    Pewnie mnie znienawidzisz za ten komentarz xD
    1. Gdzie moja scena opierniczu?!
    2. [to, co u Eller]
    3. piszesz za luźnym stylem. Ja rozumiem, że p. Przybylska tego nie sprawdza, no ale.... ;_;
    4. [tutaj coś miało być, ale zapomniałam co xD]

    TEŻ CIĘ KOCHAM XD]
    Tanar/Arin/Koushi/Misa, czyli Firnen

    OdpowiedzUsuń
  9. [NUTELLA NIC NIKOMU NIE ZROBIŁA! Grrrrr...
    Rozdział spoko, parę literówek no i tekst troszkę niezrozumiały, ale ja tu nie jestem w tych "dobrych z pisania".]

    Angela/ Tobias / Izzy

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.