Jo
Siedziałam samotnie,
patrząc na ognisko. No, może nie tak całkiem samotnie – wokół mnie było jakieś
pięćdziesiąt osób. Mimo wszystko czułam się opuszczona.
Gdzieś w tłumie
dostrzegłam Mike’a Dream’a. Tęskniłam za czasami, kiedy byliśmy przyjaciółmi. To
były szczęśliwe dni. Ja, Mike, Lisa i Chuck – czwórka największych łobuzów w
Obozie. Ale to wszystko tak szybko się skończyło… Śmierć potrafi być okrutna.
Moje przemyślenie przerwał donośny głos Chejrona:
- Herosi, proszę was o ciszę!
Moje przemyślenie przerwał donośny głos Chejrona:
- Herosi, proszę was o ciszę!
Zapadła cisza.
- Jak wszyscy dobrze
wiemy, Charon zaginął – zaczął. Widocznie nie wszyscy „dobrze wiedzieli”, bo z
tłumu wyrwało się kilka okrzyków zaskoczenia.
- Większość bogów
uważa, że to jeden z nas maczał w tym palce i obarcza nas odpowiedzialnością –
kontynuował. – Dlatego musimy interweniować. Ósemka z was zostania wysłana na
Olimp, aby zaczerpnąć nowych informacji i przekonać bogów, żeby nie przelewali
na nas swojego gniewu.
Wśród obozowiczów
zawrzało. Bo „przecież każdy chciałby zobaczyć Olimp i dwunastkę”.
Tak się akurat
składało, że nie każdy. Spojrzałam na Mike’a – miał minę pod tytułem „proszę
tylko nie ja”.
Tymczasem Chejron znów
zaczął mówić.
- W wyprawie wezmą
udział: Arriane Coffey, Sharon Devyner, Mike Dream i Adam Morrers - oni będą głównymi dowodzącymi tej Misji. Towarzyszyć im będą: Jo Boyle... – Skrzywiłam się. Nie miałam ochoty odwiedzać Olimpu i to jeszcze z Mike’em. - ...Maddy
Rose, Greta Avinlle oraz Angela z domu Ateny. Jutro rano zaraz po śniadaniu zbierzecie się, aby omówić szczegóły wyprawy. A teraz bawcie się dobrze!
Zdziwiłam się słysząc
imiona Angela i Maddy. Dziwne, że tak niedoświadczone dziewczyny Chejron wysyła
na Olimp. Chociaż… Wyprawa nie będzie jakoś bardzo niebezpieczna, więc może chce
je trochę poduczyć i przygotować na naprawdę trudne Misje? Kto wie?
Mike
Siedziałem naprzeciwko ściany i odbijałem od niej piłeczką.
Dlaczego Chejron mi to zrobił? Przecież dobrze wie, jak nienawidzę ojca. A co, jeżeli go tam spotkam? Nie jestem na to gotowy. Wprawdzie wiele razy układałem sobie w głowie słowa, które przytoczę, gdy spotkam Apolla. Ale teraz? Nie wiem co bym zrobił.
Najbardziej miałem do niego żal o to, że nie pomógł mi, gdy Lisa umierała i że poniekąd przyczynił się do śmierci mojej matki.
Potrząsnąłem głową. Zachowuję się jak baba. (Nie żebym miał coś do kobiet.) Powinienem stawić czoła temu wszystkiemu, a nie rozczulać się nad sobą.
Wstałem i uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem głodny. Rezygnacja z kolacji nie była dobrym pomysłem.
Zaburczało mi w brzuchu.
Wiedziałem, co robić w razie, gdy potrzebuje się zdobyć smaczne jedzenie. Jednak do tej akcji potrzebowałem wspólnika. Dłuższą chwilę zastanawiałem się, kogo by tu wybrać.
Adam? Nie... Po tym, co dzisiaj odwalił? W życiu.
Arriane? Jest spoko i w ogóle, ale to córka Ateny. Nie zgodziłaby się.
No to może Sharon? Czemu nie? Nie przepada za mną, ale powinna się zgodzić.
Uśmiechnąłem się do siebie. Czas zdobyć jedzonko.
~~~
- Nie wiem, czemu się na to zgodziłam - jęknęła córka boga wina.
- Bo mnie kochasz i w głębi swego serduszka uważasz, że jestem najsłodszą istotą na calutkim świecie - odpowiedziałem jej z promiennym uśmiechem na ustach, na co ona przewróciła oczyma.
- Psychiatryk za rogiem - mruknęła.
Zachichotałem.
- Dobra. Bierzmy się do roboty - zakomenderowałem po chwili.
Staliśmy pod sosną Thalii, a śpiący smok - strażnik Runa o imieniu Harry, zasłaniał nas przed ciekawskimi spojrzeniami obozowiczów.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, po czym wybrałem odpowiedni numer i zadzwoniłem.
Wiem co sobie teraz myślicie - "to takie nieodpowiedzialne i niedojrzałe, tak ryzykować bla bla bla". Ale znajdowaliśmy się na terenie Obozu, poza tym dobrze wiedziałem, co robię.
- Idź na czaty i staraj się zachowywać naturalnie. Jeżeli ktoś zacznie się zbliżać to krzyknij - poinstruowałem dziewczynę.
- Niby jak mam się zachowywać naturalnie? Sama? Przy granicy? To i tak będzie podejrzane, nie sądzisz? - zapytała głosem ociekającym sarkazmem.
- Nie wiem. Wymyśl coś. Udawaj, że oglądasz chmury czy co tam chcesz.
Odwróciła się i odeszła. Słyszałem jeszcze, jak mówi:
- Oglądaj chmury. Jasne. Opętana Sharon ogląda chmury.
Wziąłem się za dalszą część planu.
- Tu pizzeria "Mroczna przyjemność", proszę podać zamówienie. - Usłyszałem szorstki głos w słuchawce.
Dziwne, że jeszcze nie zmienili nazwy.
- Dwie duże pepperoni poproszę.
- Oczywiście, będziemy za piętnaście minut.
I się rozłączyli.
Jak zwykle nie spytali o adres.
Ściągnąłem łuk z pleców wraz jedną strzałą do niego przyklejoną i usiadłem na trawie. Teraz trzeba było tylko czekać.
Po kwadransie, który wydawał się wiecznością, usłyszałem warkot silnika skutera.
Nareszcie.
Wstałem, napiąłem cięciwę łuku i wycelowałem w stronę, z której słychać było hałas.
Było ciemno i nie wiele było widać, ale po chwili zobaczyłem wyłaniający się z ciemności skuter, a na nim cherlawego chłopaka w czerwonej koszulce z napisem " Pizzeria Mroczna rozkosz u nas najesz się najlepiej!"
Puściłem strzałę, która trafiła chłopaka prosto w serce. Ten spadł ze swojej maszyny na pobocze.
Usłyszałem za sobą cichy krzyk mojej wspólniczki. Przewróciłem oczami. Zawsze to samo.
- Coś ty zrobił! Zabiłeś go! - biegła w moją stronę.
I właśnie w tym momencie ciało chłopaka rozsypało się w czarny proch. Dziewczynę zamurowało.
- To był lajstrygon - poinformowałem ją spokojnie, po czym przebiegłem na drugą stronę ulicy i wziąłem dwa pudełka z cieplutkimi plackami w środku. Pachniały smakowicie.
- Ale... Jak to? - wychrypiała nadal wpatrując się w miejsce, w którym wcześniej leżało ciało potwora.
Rozejrzałem się.
- Chyba możemy tu spokojnie zjeść - mruknąłem.
- Co?! Chcesz to jeść? - wytrzeszczyła oczy.
- Może i są brzydcy i dzicy, ale pizze robią pierwsza klasa - zaśmiałem się.
- Wyjaśnij mi to wszystko - rozkazała siadając obok. Westchnąłem.
-Pizzerię "Mroczna rozkosz" odkryłem razem z Chuckiem - uśmiechnąłem się na to wspomnienie. - No i za każdym razem, gdy zamawialiśmy tam pizze przyjeżdżał ten sam lajstrygon - NILOP.
- NILOP?
- Niezbyt Inteligentny Lajstrygon Od Pizzy. Tak go nazwaliśmy - powiedziałem. - Powinien odrodzić się za jakiś miesiąc, a wtedy będzie można zamówić następną pizzę. Ten głupi stwór zawsze się na to nabiera.
Wziąłem pierwszy kęs pizzy. Niebo w gębie.
- Spróbuj. Przepyszne - podałem jej pudełko z drugą pizzą. Spojrzała na nie podejrzliwie, jednak już po chwili wcinała, aż jej się uszy trzęsły.
- Mmm... Najlepsza pizza, jaką w życiu jadłam - powiedziała z pełną buzią.
~~~
- Ale jestem nażarta. Nigdy więcej nie zjem pizzy po kolacji - wystękała Sharon, gdy wracaliśmy do swoich domków.
- Łżesz - zaśmiałem się.
- Wiem.
Zatrzymaliśmy się pod jej domkiem. I wtedy mi się coś przypomniało.
- Naprawdę uważacie, że zarywam do wszystkich dziewczyn w Obozie? - zapytałem.
- Ech... No wiesz... - jąkała się.
- Ale to nie jest tak - powiedziałem. - Ja po prostu... No... Ja mam taki styl bycia, a niektóre dziewczyny błędnie interpretują to, jako podryw.
Uniosła brew.
- No na przykład ciebie nie podrywam. Pomyśl. Czy ja jestem jakimś masochistą, żeby chcieć być z taką małą, wredną jedzą? - zażartowałem, za co dostałem kuksańca w bok.
- Ja też nie chciałabym być z takim głupkowatym małolatem - prychnęła.
Zaśmiałem się.
- W przynajmniej jednej kwestii się zgadzamy - stwierdziłem.
Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Dobranoc Sharon i do jutra - powiedziałem i szybkim krokiem poszedłem do swojego domku.
~~~
Przepraszam za wszelkie błędy. Wiem, że nie piszę tak dobrze jak Eller, ale mam nadzieję, że w choć małym stopniu spodobał Wam się mój post ;)
Mike
Siedziałem naprzeciwko ściany i odbijałem od niej piłeczką.
Dlaczego Chejron mi to zrobił? Przecież dobrze wie, jak nienawidzę ojca. A co, jeżeli go tam spotkam? Nie jestem na to gotowy. Wprawdzie wiele razy układałem sobie w głowie słowa, które przytoczę, gdy spotkam Apolla. Ale teraz? Nie wiem co bym zrobił.
Najbardziej miałem do niego żal o to, że nie pomógł mi, gdy Lisa umierała i że poniekąd przyczynił się do śmierci mojej matki.
Potrząsnąłem głową. Zachowuję się jak baba. (Nie żebym miał coś do kobiet.) Powinienem stawić czoła temu wszystkiemu, a nie rozczulać się nad sobą.
Wstałem i uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem głodny. Rezygnacja z kolacji nie była dobrym pomysłem.
Zaburczało mi w brzuchu.
Wiedziałem, co robić w razie, gdy potrzebuje się zdobyć smaczne jedzenie. Jednak do tej akcji potrzebowałem wspólnika. Dłuższą chwilę zastanawiałem się, kogo by tu wybrać.
Adam? Nie... Po tym, co dzisiaj odwalił? W życiu.
Arriane? Jest spoko i w ogóle, ale to córka Ateny. Nie zgodziłaby się.
No to może Sharon? Czemu nie? Nie przepada za mną, ale powinna się zgodzić.
Uśmiechnąłem się do siebie. Czas zdobyć jedzonko.
~~~
- Nie wiem, czemu się na to zgodziłam - jęknęła córka boga wina.
- Bo mnie kochasz i w głębi swego serduszka uważasz, że jestem najsłodszą istotą na calutkim świecie - odpowiedziałem jej z promiennym uśmiechem na ustach, na co ona przewróciła oczyma.
- Psychiatryk za rogiem - mruknęła.
Zachichotałem.
- Dobra. Bierzmy się do roboty - zakomenderowałem po chwili.
Staliśmy pod sosną Thalii, a śpiący smok - strażnik Runa o imieniu Harry, zasłaniał nas przed ciekawskimi spojrzeniami obozowiczów.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, po czym wybrałem odpowiedni numer i zadzwoniłem.
Wiem co sobie teraz myślicie - "to takie nieodpowiedzialne i niedojrzałe, tak ryzykować bla bla bla". Ale znajdowaliśmy się na terenie Obozu, poza tym dobrze wiedziałem, co robię.
- Idź na czaty i staraj się zachowywać naturalnie. Jeżeli ktoś zacznie się zbliżać to krzyknij - poinstruowałem dziewczynę.
- Niby jak mam się zachowywać naturalnie? Sama? Przy granicy? To i tak będzie podejrzane, nie sądzisz? - zapytała głosem ociekającym sarkazmem.
- Nie wiem. Wymyśl coś. Udawaj, że oglądasz chmury czy co tam chcesz.
Odwróciła się i odeszła. Słyszałem jeszcze, jak mówi:
- Oglądaj chmury. Jasne. Opętana Sharon ogląda chmury.
Wziąłem się za dalszą część planu.
- Tu pizzeria "Mroczna przyjemność", proszę podać zamówienie. - Usłyszałem szorstki głos w słuchawce.
Dziwne, że jeszcze nie zmienili nazwy.
- Dwie duże pepperoni poproszę.
- Oczywiście, będziemy za piętnaście minut.
I się rozłączyli.
Jak zwykle nie spytali o adres.
Ściągnąłem łuk z pleców wraz jedną strzałą do niego przyklejoną i usiadłem na trawie. Teraz trzeba było tylko czekać.
Po kwadransie, który wydawał się wiecznością, usłyszałem warkot silnika skutera.
Nareszcie.
Wstałem, napiąłem cięciwę łuku i wycelowałem w stronę, z której słychać było hałas.
Było ciemno i nie wiele było widać, ale po chwili zobaczyłem wyłaniający się z ciemności skuter, a na nim cherlawego chłopaka w czerwonej koszulce z napisem " Pizzeria Mroczna rozkosz u nas najesz się najlepiej!"
Puściłem strzałę, która trafiła chłopaka prosto w serce. Ten spadł ze swojej maszyny na pobocze.
Usłyszałem za sobą cichy krzyk mojej wspólniczki. Przewróciłem oczami. Zawsze to samo.
- Coś ty zrobił! Zabiłeś go! - biegła w moją stronę.
I właśnie w tym momencie ciało chłopaka rozsypało się w czarny proch. Dziewczynę zamurowało.
- To był lajstrygon - poinformowałem ją spokojnie, po czym przebiegłem na drugą stronę ulicy i wziąłem dwa pudełka z cieplutkimi plackami w środku. Pachniały smakowicie.
- Ale... Jak to? - wychrypiała nadal wpatrując się w miejsce, w którym wcześniej leżało ciało potwora.
Rozejrzałem się.
- Chyba możemy tu spokojnie zjeść - mruknąłem.
- Co?! Chcesz to jeść? - wytrzeszczyła oczy.
- Może i są brzydcy i dzicy, ale pizze robią pierwsza klasa - zaśmiałem się.
- Wyjaśnij mi to wszystko - rozkazała siadając obok. Westchnąłem.
-Pizzerię "Mroczna rozkosz" odkryłem razem z Chuckiem - uśmiechnąłem się na to wspomnienie. - No i za każdym razem, gdy zamawialiśmy tam pizze przyjeżdżał ten sam lajstrygon - NILOP.
- NILOP?
- Niezbyt Inteligentny Lajstrygon Od Pizzy. Tak go nazwaliśmy - powiedziałem. - Powinien odrodzić się za jakiś miesiąc, a wtedy będzie można zamówić następną pizzę. Ten głupi stwór zawsze się na to nabiera.
Wziąłem pierwszy kęs pizzy. Niebo w gębie.
- Spróbuj. Przepyszne - podałem jej pudełko z drugą pizzą. Spojrzała na nie podejrzliwie, jednak już po chwili wcinała, aż jej się uszy trzęsły.
- Mmm... Najlepsza pizza, jaką w życiu jadłam - powiedziała z pełną buzią.
~~~
- Ale jestem nażarta. Nigdy więcej nie zjem pizzy po kolacji - wystękała Sharon, gdy wracaliśmy do swoich domków.
- Łżesz - zaśmiałem się.
- Wiem.
Zatrzymaliśmy się pod jej domkiem. I wtedy mi się coś przypomniało.
- Naprawdę uważacie, że zarywam do wszystkich dziewczyn w Obozie? - zapytałem.
- Ech... No wiesz... - jąkała się.
- Ale to nie jest tak - powiedziałem. - Ja po prostu... No... Ja mam taki styl bycia, a niektóre dziewczyny błędnie interpretują to, jako podryw.
Uniosła brew.
- No na przykład ciebie nie podrywam. Pomyśl. Czy ja jestem jakimś masochistą, żeby chcieć być z taką małą, wredną jedzą? - zażartowałem, za co dostałem kuksańca w bok.
- Ja też nie chciałabym być z takim głupkowatym małolatem - prychnęła.
Zaśmiałem się.
- W przynajmniej jednej kwestii się zgadzamy - stwierdziłem.
Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Dobranoc Sharon i do jutra - powiedziałem i szybkim krokiem poszedłem do swojego domku.
~~~
Przepraszam za wszelkie błędy. Wiem, że nie piszę tak dobrze jak Eller, ale mam nadzieję, że w choć małym stopniu spodobał Wam się mój post ;)
[Wszystko jest oki :P biorę kontynuację. Kurka, potrzebuję chłopaka dla Sharon, ale prawie wszyscy dają żeńskie postacie xD]
OdpowiedzUsuńSharon & Adam
[Bardzo fajnie piszesz c':]
OdpowiedzUsuńAnthony
[Super! Czekam na więcej :)]
OdpowiedzUsuńAngela
[Wiecie, że mam trochę patologiczne podejście do pisania, ale mam moje dwa kochane zewnętrze moduły mózgu, więc drukuję zwykle moja pisarskie wyczyny, jeśli nie mam rękopisu, i siedzimy sobie we trzy, sprawdzając wszystko. Pod specyficzną lupę naszego tria postanowiłam poddać też napisane do tej pory wątki fabularne i kilka wątków. Doszukałyśmy się kilku literówek, które będę dziś poprawiać, poczepiałyśmy stylu, ale o tym pisać nie będę, i jednaj cholernie ważnej rzeczy: TEN SMOK NIE NAZYWAŁ SIĘ HARRY, TYLKO LATON.]
OdpowiedzUsuńSharon & Adam
{Myślałam, że to może być inny smok, ale oki ;) }
UsuńHuhuhuhu :3 Skąd wzięłaś pomysł z nawiedzonym dostawcą pizzy?! Hahah, świetne :D
OdpowiedzUsuń